Polacy są malkontentami, wiadomo o tym powszechnie.
Generalnie nie lubimy swojego kraju i tego, co się w nim promuje, a teksty
rodzimych autorów odrzucamy już na wstępie. Gdy akcja dzieje się w naszej
ojczyźnie – jest jeszcze gorzej. Wszystko z góry wydaje nam się szare, brudne i
nijakie. Nie przepadam za takim stylem myślenia i bardzo staram się go unikać, chociaż
przyznać muszę, że dostęp do rodzimej literatury nie jest łatwy – pomijając
największe nazwiska promocja jest słaba i nieszczególnie skuteczna, a wersje
papierowe dostępne niemal wyłącznie w małych nakładach. Tym bardziej cieszę
się, że są osoby, które próbują dotrzeć do swoich czytelników w taki sposób jak
Zuzanna Gajewska, która cztery egzemplarze swojej książki wysłała w świat.
Przygoda z „Potomkami pierwszej czarownicy” zaczęła się od
goniącego terminu i być może dlatego pierwsze moje nastawienie nie było zbyt
entuzjastyczne. Muszę przyznać, że na początku szło mi dość opornie – choć język
książki jest przyjemny, to akapity potrafią zająć stronę, a początkowa ilość
postaci sprawia, że można się pogubić. Na szczęście skomplikowanie, tak
dokuczliwe na początku, ma swoje uzasadnienie w dalszej części książki i
wyrażone jest wątkami, które dobrze zbiegają się w zakończeniu. Powiem
szczerze, że mimo sceptycyzmu szybko dałam się ponieść lekturze, a po
zakończeniu miałam przez moment refleksję w stylu: „już? a co będzie się działo
dalej…?”.
Ale od początku. Książka Zuzanny Gajewskiej jest tekstem
dotyczącym losów czwórki dziewcząt, które przypadkowo spotykają się,
rozpoczynając naukę na studiach w Olsztynie, nie jest to jednak powieść
obyczajowa. Całość zbudowana jest na wątku fantastycznym, związanym ze
słowiańskimi wierzeniami i pewną legendą, dotyczącą Adelajdy, domniemanej córki
Mieszka I. Według zaprezentowanej tutaj wersji, Adelajda miała uciec z dworu i
wziąć ślub z wnukiem Nawoji, pierwszej czarownicy, dając tym samym początek
linii wyznawców obdarzonych niezwykłą mocą. Ów ród miał przetrwać do dziś, a
sama treść książki zbudowana jest na osi kultów rodzimowierczych, osadzonych we
współczesnych realiach. Połączenie jest naprawdę ciekawe i pozwala na kreację
świata nieco innego niż ten znany nam na co dzień, a jednak tak bliskiego
każdemu z czytelników.
Jeśli chodzi o stronę techniczną – samemu tekstowi nie mam
nic do zarzucenia. Jest co prawda kilka niedoróbek edytorskich (braki
myślników, pojedyncze błędy), ale tego można by się czepiać, gdyby chodziło o
tekst wydawnictwa z dużym zapleczem. Generalnie język jest przystępny, a opisy,
do których autorka ma wyraźną skłonność, nie przeszkadzają w lekturze, można
się do nich przyzwyczaić. Z początku nie mogłam się pozbyć wrażenia, że jest to
jednak książka dla młodzieży i nie myliłam się – faktycznie opis mówi o takim
przeznaczeniu i widać to nieco w budowie zdań, jednak absolutnie nie można tego
uznać za wadę. Mnie osobiście podobało się przedstawienie codziennego życia
bohaterek i ich przemyśleń, wyszło autentycznie i przyjemnie dla oka.
Dodatkowym walorem jest sam motyw historyczny, związany z
wierzeniami Słowian – autorce udało się pokazać, że tworząc w Polsce można garściami
czerpać z naszej rodzimej kultury. Wspomniani na początku malkontenci
zapominają, że nie żyjemy tylko w szarych blokach, a nasza historia jest równie
ciekawa jak innych narodów. Gdyby inni autorzy z podobną chęcią sięgali do
źródeł związanych z lokalnymi wierzeniami, legendami czy baśniami,
obronilibyśmy bez trudu walory polskiej literatury. Zwłaszcza za ten aspekt „Potomków…”
jestem autorce szczególnie wdzięczna.
~*~
Jak wspomniałam, książka pochodzi od autorki. Wysłała w świat, do czytelników, cztery egzemplarze na ścieżkach związanych z porami roku. Mój pochodzi z jakże ciepłej i optymistycznej ścieżki LATO - jeśli chcecie być kolejnymi osobami, do których taki egzemplarz dotrze, odsyłam Was do wpisu związanego z akcją - tam możecie się zgłaszać - klik.
Witam kolejną uczestniczkę akcji i bardzo dziękuję za recenzję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję. Książkę postaram się przeczytać, wydaje się być interesująca :) Zachęciłaś mnie, tym bardziej, że to książka polskiej autorki :)
OdpowiedzUsuńKrystianie, zapraszam więc do akcji :)
Usuń