Choć
każdego roku na polski rynek wydawniczy trafia naprawdę sporo książek, ledwie
niewielką ich część można zakwalifikować jako utwory komediowe. Jeszcze rzadsze
są zaś komedie połączone z innym gatunkiem, a mianowicie z fantasy. Dlatego też
z pewną dozą lęku i niepewności podchodziłem do lektury "Awantury na
moście", bo chociaż nie miałem jakichś konkretnych oczekiwań wobec do tej
powieści, to jednak nie do końca wiedziałem czego się po niej spodziewać..
Nograd to typowy gród,
wzorowany na tych znanych nam ze średniowiecza. Wyróżnia się on tle
innych tym, że jest w nim do granic możliwości spokojnie - tak spokojnie, że
niektórzy mają tego dość. Jak bowiem żyć w mieście, gdzie wszystko jest
idealne, a najpoważniejszym popełnianym wykroczeniem jest sikanie do fontanny?
Ludzie zawsze muszą na coś narzekać, a gdy nic im nie daje ku temu powodów, będą
narzekać na nadmierny porządek. Tak uciążliwa błogość skłoniła dwóch
emerytowanych awanturników do dokonania kradzieży - miejscowy kupiec Lemosz
wyjechał, była to zatem idealna okazja do włamania. Staruszkowie nie tylko
zarobiliby sporo płacideł, ale jednocześnie przysłużyliby się miastu, w którym
wreszcie działoby się coś ciekawego.
Równolegle poznajemy
historie kilku mieszkańców Nogradu. Oprócz wspomnianych wyżej
włamywaczy-emerytów poznajemy m.in. niezbyt ogarniętego syna kasztelana
grodu, wojmiła Alforda, jego ukochaną Aliwię, będącą córką Lemosza, a także jej
wuja, bogoboja Kumara, który szukając sposobu na przyciągnięcie wiernych do
świątyni postanawia rozdawać na mszy płacidła (inna sprawa, że nie do końca wie
skąd je wziąć). Każda z tych osób jest na swój sposób specyficzna i potrafiąca
swoim zachowaniem rozbawić czytelnika.
Sama opowieść jest w
gruncie rzeczy oparta na aspekcie humorystycznym. Przejawia się on czy to pod
postacią żartów sytuacyjnych, czy w zachowaniu samych bohaterów. Sporo jest też
dowcipów charakterystycznych dla czasów współczesnych, które autor zręcznie
przystosował do nogradzkich realiów, zaś zbiegi okoliczności i przezabawne
sploty nieszczęśliwych wypadków są tu obecne niemal w każdym rozdziale. Do tego
wszystkiego dochodzi bogata w komizm narracja, dzięki czemu ciężko znaleźć
choćby stronę powieści bez jednego śmiesznego fragmentu.
Niestety, takie
podejście do tematu w znaczący sposób odbiło się na fabule. Liczni bohaterowie
oraz mnogość żartów sprawiły, że na bardziej rozbudowane wątki po prostu
zabrakło miejsca. Zwłaszcza że powieść liczy mniej niż trzysta stron. Historie
poszczególnych bohaterów nie są zbyt skomplikowane i opierają się w głównej
mierze na gagach. Im bliżej było końca książki, tym silniejsze miałem wrażenie,
że autorowi z jakichś względów śpieszyło się, by wszystkie linie fabularne
połączyć jednym wspólnym zakończeniem. O ile sam pomysł jest świetny (i wypadł
naprawdę komicznie), to jednak nadmierne, wręcz sztuczne tempo doprowadzenia do
finiszu moim zdaniem popsuło nieco obraz całości. Co więcej, w książce
występuje stosunkowo dużo fragmentów bez dialogu, w których narrator wyjaśnia
pewne wydarzenia z przeszłości. Taki zabieg również zmniejsza miejsce, które
można było poświęcić fabule, zaś niekiedy owe fragmenty są zdecydowanie zbyt
długie i potrafią wywołać u czytelnika nudę.
"Awantura na
moście" to książka, na którą zdecydowanie warto zwrócić uwagę. Marcin
Hybel w nieszablonowy sposób podszedł do tematu fantasy osadzonego w klimatach
średniowiecznych, tworząc bardzo dobrą komedią. Gagi i dowcipy przewijające się
na kartach nieraz przypominały mi humor prezentowany u Monty Pythona.
Oczywiście, po pewnym czasie niektóre dowcipy mogą się wydawać nieśmieszne i
nużące, jest to jednak coś jak najbardziej naturalnego - w końcu taką dawkę
humoru naraz spotyka się nieczęsto. Jeśli więc ktoś zdecyduje się sięgnąć po tę
książkę, polecam dozować sobie przyjemność płynącą z lektury, aby uniknąć
zjawiska przesytu.
To wszystko brzmi całkiem ciekawie 8)
OdpowiedzUsuńZ czymś takim nie miałam jeszcze do czynienia w moich przygodach z książką ;) Chociaż pewnie, gdzieś tam się przeplatały podobne pomysły na łączenie humoru z fantasy, ale nie w całej lekturze, tylko w jakiejś jej części.
Idealna temtyka dla mnie :P
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, zaczytan-a.blogspot.com
Komedia połączona z fantasty.... ciekawie! Do tego: intrygujący tytuł i świetna okładka. Chyba muszę się rozejrzeć za "Awanturą na moście".
OdpowiedzUsuńKurczaczki to może być coś interesującego! *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwilce do mnie :3
Coś zdecydowanie w moim guście. Mam nadzieję tylko, że wpadnie w moje poczucie humoru ;)
OdpowiedzUsuń