Od dłuższego czasu na hasło „literatura kobieca” reagowałam
alergicznie. Gust książkowy (mam nadzieję) nieco mi się wyrobił, a słysząc te
słowa miałam przed oczami wyłącznie tanią, romansową historię, czasem okraszoną
humorem, najczęściej niezbyt skomplikowaną i do tego średnio napisaną. Dziś
przyszło mi ten pogląd zdecydowanie zweryfikować – powieść Cecelii Ahern, choć
zdecydowanie obyczajowa, jest niebanalna i bardzo dobrze napisana. A poza tym
ma szalenie optymistyczny przekaz, czego bardzo brak dzisiejszej literaturze…
Główną bohaterką jest Kitty/Katherine Logan – dziennikarka, która
mimo młodego wieku zdążyła już popaść w zawodową rutynę. Choć karierę zaczynała
w skądinąd ambitnym piśmie „Etcetera”, zapragnęła od życia czegoś więcej – pracy
dziennikarki telewizyjnej. Miesiącami znosiła opracowywanie upokarzających
artykułów o niczym, by wreszcie… popisowo zniszczyć własną karierę, renomę
stacji i życie pewnego nauczyciela. Jej pierwsze dziennikarskie śledztwo
okazało się katastrofą – oskarżyła niewinnego człowieka o molestowanie
uczennicy, czym zaprowadziła przed sąd twórców programu, a samej sobie
zafundowała prostą drogę do (częściowego przynajmniej) bezrobocia. Na domiar
złego Kitty doświadcza społecznego napiętnowania ze strony obcych jej ludzi,
zostawia ją partner, a przyjaciółka, która dotąd wspierała ją w życiu i w
karierze, umiera na nowotwór. Można by rzec, że bohaterka przeżywa istny koniec
świata, tyle że w skali własnego życia. Jej ostatnią szansą jest napisanie
artykułu na cześć przyjaciółki – artykułu, o którym tak naprawdę nie wie nic…
Niezwykle podoba mi się przekaz płynący z tej książki i
otoczka, w jaką został ubrany. Naprawdę możemy szczerze nie polubić Kitty – jej
ślepota jest denerwująca i momentami ma się ochotę zawtórować jej przyjacielowi,
mówiącemu, że tak naprawdę myśli tylko o sobie. Jednak czy my na co dzień nie postępujemy
podobnie? Szczęściem tej kobiety jest fakt, że poznała kogoś, kto potrafił
wydobyć z niej to co najlepsze nawet zza grobu. Przyjemnie obserwuje się zmiany
zachodzące w głównej bohaterce i to, jak uczy się doceniać rzeczy, które ma.
Sami również możemy się wiele z tej książki nauczyć – obserwując bohaterów będących sobą mimo wszystko, dążących do celów ważnych dla nich samych, często zagubionych i potrzebujących impulsu do działania. Tu nikt nie jest idealny, ale każdy jest wartościowy.Morał z książki jest jasny – każdy z nas jest wyjątkowy.
Kolejną zaletą tekstu jest strona techniczna - mimo prostego
języka i nieskomplikowanej fabuły jest on oryginalny i wciągający. Narracja
jest przyjemna, a tempo akcji równomierne. Czyta się niezwykle szybko, a
kolejne strony mijają niepostrzeżenie – to jedna z tych książek, podczas
czytania których mówi się: „jeszcze tylko jeden rozdział”, a koniec końców
siedzi się nad nimi do rana. Nie ma tu może nagłych zwrotów akcji, ale coś
przyciąga i nie pozwala odpuścić nawet na chwilę. Konstrukcja na pierwszy rzut
oka wydaje się bardzo prosta, jednak faktycznie okazuje się nietuzinkowa – choć
złożona niemal wyłącznie z historii kolejnych osób, zaskakuje niemal na każdej
stronie. Zdecydowanie jest to zasługą konstrukcji bohaterów – duży ukłon dla
autorki za autentyczne ukazanie zarówno jednostek, jak i społeczności. Nic tu nie jest irytujące – ani nieszczęścia, jakie spotykają bohaterów, ani wątki miłosne, ani happy end. Książka jest idealnie wyważona.
Nie jest to typowa powieść obyczajowa, ale z chęcią
poleciłabym ją tym, którzy szukają czegoś, co pozwoli się zrelaksować i uraczy
dobrym morałem. Historia stworzona przez Cecelię Ahern pozostawia po sobie
pozytywne odczucia i optymizm, który bije z niej naprawdę mocno. Na pewno
kiedyś do niej wrócę (a rzadko mówię to o książkach!), tymczasem czekam na
kolejne teksty autorki – mam nadzieję, że są równie ciekawe.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję bardzo Business and Culture oraz wydawnictwu Akurat.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniach "Grunt to okładka" (marcowy motyw - kobieta) oraz "Czytam Opasłe Tomiska" (448 stron).
Wygląda interesująco, jednak muszę odpocząć od takiego typu książek. ostatnio czytałam ich za dużo, co zaczyna być niezdrowe dla mojej psychiki :D
OdpowiedzUsuńWłaściwie to popieram podejście - sama nie lubię monotonii w rodzajach czytanych książek, im większa różnorodność, tym lepiej! ;)
UsuńMam wielką ochotę na tę ksiażkę. Czytałam recenzje o niej i to bardzo pochlebne. Również Twoja recenzja mi pomogła w podjęciu decyzji by ją kupić! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w odwiedziny do mnie :3
Zapomniałam dodać w recenzji, że ma piękną okładkę, bo ornament się tak ładnie błyszczy! (jak już zachwalać, to na całego, a co! ;D)
UsuńPodoba mi się ta recenzja :) Pisarkę już dawno chciałam poznać, a ta książka wydaje się naprawdę warta uwagi.
OdpowiedzUsuńwww.nieidentyczna-polki.blogspot.com
Myślę, że dobrze byłoby zacząć swoją przygodę z Cecelią Ahern właśnie od tej książki - widać zdecydowany postęp od czasu "PS Kocham Cię", więc nie ma co się niepotrzebnie rozczarowywać.
UsuńStronię od literatury kobiecej, więc raczej po tę powieść nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTeż od niej stronię, ale tym razem nie żałuję odstępstwa od reguły. Chociaż oczywiście do niczego nie namawiam. (:
UsuńGłośno ostatnio o tej książce i chociaż nie stronię od literatury kobiecej to chyba w tym momencie nie do końca tego szukam.. ale tytuł wart zapamiętania.
OdpowiedzUsuńByć może jeszcze kiedyś wpadnie Ci w ręce w bardziej sprzyjających okolicznościach. (:
UsuńPodobnie reagowałam na hasło "literatura kobieca", ale jak widać - można wybrać wśród tego typu książek coś ciekawego i niegłupiego. O czym też się przekonałam. :
OdpowiedzUsuńTo strasznie pozytywne, kiedy nawet w nielubianym gatunku znajduje się coś wartego uwagi. Zawsze dobrze jest poszerzać horyzonty, nigdy nie wiadomo, kiedy spotka nas miła niespodzianka. (:
UsuńBardzo ciekawi mnie ta książka. Jeśli będę miała okazję, na pewno po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam i zamierzam ja przeczytać :))))))
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy Tobie też się spodoba. (:
UsuńSama tez podchodzę z rezerwą i obawami do książek z dopiskiem "literatura kobieca". Dlatego cieszę się, że napisałaś recenzję tej książki, teraz wiem, że mogę po nią spokojnie sięgnąć i uniknąć rozczarowania :)
OdpowiedzUsuńJuż ją przeczytałaś? Osz Ty! Przecież dopiero wyszła ;p
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie to jestem ciekawa jakie wywarła by na mnie wrażenie, bo mam kilka jej dzieł i pamiętam swoje odczucia po PS Kocham Cię (oczywiście książka dużo lepsza od filmu) ale było w niej coś... nie mogłam się wgryźć na początku, później już poszło i ogólnie byłam zadowolona, jednak coś tam nie współgrało. Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać kiedyś i tę książkę :)
I gratuluję podjętej współpracy! Oby jak najwięcej przyniosło Wam to radości :)
Już od jakiegoś czasu pragnę ją przeczytać ;) Cieszę się ,że Ci się podobała ;)
OdpowiedzUsuńZ prozą tej Pani planuję zapoznać się od dawna. Ba! Nawet w biblioteczce współlokatorki już od dawna leży jedna z książek A. Ahern (P.S. Kocham Cię). Mam nadzieję, że niedługo uda mi się przeczytać. "Sto imion" zapowiadają się naprawdę dobrze, więc i na ten tytuł przyjdzie czas. Książki z pozytywnym przesłaniem i morałem - jestem na tak.
OdpowiedzUsuń