Obiecałam recenzję na weekend, ale nie wyszło. Strasznie się starałam napisać coś o tej książce w szybkim
tempie. Wydawało mi się, że mogę wstawić opinię przed skończeniem czytania.
Teraz już wiem, że tak się nie da, i nigdy więcej takiej próby nie podejmę.
Często mi się zdarza zaczytać w opis okładkowy i już nie
wypuścić książki z ręki. Tym razem było nieco inaczej – chcąc być rozważnym
czytelnikiem, odłożyłam „Piękny kraj” na półkę… żeby wrócić po niego kolejnego
dnia. Powiem Wam szczerze, że tym razem nie żałuję zakupu ani trochę. To, co
przeczytałam z tyłu okładki, choć zabawnie łączy patos z humorem, przemówiło do
mnie i okazało się szczerą prawdą. To naprawdę kawałek dobrej i dojrzałej
lektury, w niezwykle przystępnej literackiej otoczce.
Oś wydarzeń nie jest wcale niezwykła, przynajmniej na pozór.
Dwoje dorastających ludzi, przyjaźń jakich wiele. Młodzieńcze marzenia,
poczucie wszechmocy oraz chęć odcięcia się od przeszłości i bolesnych wspomnień
pchają ich przed siebie. Niewypowiedziane na czas słowa i uczucia nie mające
szansy się rozwinąć sprawiają, że ich losy rozdzielają się – on błąka się po
krańcach świata, tworząc programy o survivalu, ona natomiast ucieka na wojnę,
która zamiast umocnić, niszczy jej psychikę swymi okropieństwami. Ją od
samobójstwa ratuje własne tchórzostwo, jego – tajemniczy telefon, który uniemożliwia
mu powieszenie się. To w tym momencie dla obojga zaczyna się czas wielkich i
nieodwracalnych zmian. Ale czy na pewno?
Takahiro odbiera telefon i przyjmuje tajemniczą ofertę pracy
– choć brzmi to absurdalnie, za pomocną niezwykłej Maszyny staje się
podróżnikiem po alternatywnych czasach, gdzie poszukuje tego jednego, w którym
historia potoczyła się lepiej dla jego pracodawców. Sprawy jednak szybko
zaczynają wymykać się spod kontroli, gdy do głosu dochodzi szalony naukowiec,
chcący tylko jednego – wiecznego życia. I do szczęścia nie są mu bynajmniej
potrzebni inni ludzie. Wręcz przeciwnie – boi się konkurencji w alternatywnych
wymiarach i postanawia wszystkie je unicestwić za pomocą niezwykle okrutnego
wirusa.
Choć akcja jest wartka, a wydarzenia dzieją się szybko, to
nie motyw walki o władzę wysnuwa się na pierwszy plan. To historia Samiry i
Takahiro jest przedmiotem opowieści i to na niej czytelnik skupia swoją uwagę.
Ich losy krzyżują się i rozdzielają, a relacja jest zmienna i nareszcie ma
szansę się rozwinąć, mimo wyjątkowo niesprzyjających okoliczności. Oboje są
niezwykle doświadczeni przez los – widzieli wiele okrucieństwa i zła, ich obecność
i działania związane są ze śmiercią niejednego człowieka. Świadomość
odpowiedzialności ciąży im obojgu, podobnie jak wspomnienia, które uporczywie
wracają do ich umysłów. Bohaterowie będą musieli zmierzyć się z poczuciem winy
i wybrać takie rozwiązania, które pozwolą im oczyścić sumienie.
Z technicznej strony powieści nie można zarzucić wiele.
Czyta się ją świetnie, historia wciąga, a okropieństwa nie odrzucają
czytelnika. Czasem można się zagubić w technicznej sferze problemu, a
powtarzane często przez bohaterów hasło „Nadążasz?” zdaje się być kierowane nie
tylko do rozmówcy, ale i do czytelnika. Na szczęście nie jest to pozycja
naukowa, nie sprawia to zatem większego problemu. Podobnie z językiem – nie jest
on wyszukany i niepotrzebnie wybujały, co pozwala zrozumieć książkę i czerpać
przyjemność z lektury. Motyw podróży w czasie jest odkurzony i przedstawiony na
nowo – tym razem nie jako przekrój poprzeczny, a historia alternatywnych rzeczywistości.
Podoba mi się to ujęcie, podobnie jak fakt, że książka, choć zdecydowanie zalicza
się do gatunku science fiction, nie jest typową jego przedstawicielką. Dla mnie to raczej baśń z pogranicza,
wzbogacona o wartką akcję i ciekawych bohaterów, ozdobiona jedynie tym, co
charakterystyczne dla naukowej fantastyki. Zdecydowanie muszę potwierdzić za
opisem okładkowym, że jest to science fiction dla ludzi, którzy nie czytają
science fiction – osobiście nie jestem do gatunku przekonana, a tę pozycję
pokochałam całym sercem.
Choć całą książkę czyta się z zapartym tchem, ostatnie
strony przypierają czytelnika do muru. Od dawna nie kończyłam książki ze łzami
w oczach, a wybory, jakich dokonują bohaterowie, i rozwiązania, jakie ma dla
nich los, wzbudziły u mnie taką właśnie reakcję. Zapamiętam tę książkę na
długo, nie tylko jako zupełnie nowe spojrzenie na science fiction, ale też jako
dobre odzwierciedlenie sprawczej mocy naszych czynów. Nie mamy takich
możliwości jak bohaterowie „Pięknego kraju”, nie cofniemy czasu by wymazać
własne decyzje. Pozostaje nam jedynie starać się nigdy ich nie żałować.
~*~
Wybrałam książkę dla Was nieco w ciemno, ale po kilku stronach byłam w niej obłędnie zakochana. Teraz nie żałuję, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. Ci, którym przypadła do gustu, mogą ją wygrać w naszym konkursie - tutaj.
Jeśli ją gdzieś zauważę i będę miała możliwość, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz wziąć udział w naszym konkursie dwa posty niżej i spróbować ją wygrać. (;
UsuńI takie powinny być książki :D
OdpowiedzUsuńWybrane w ciemno, ale wspaniałe i niepowtarzalne! :D
Ostatnio kilka razy zawiodłam się na pozornie fajnych książkach, więc miałam małe obawy, ale na szczęście intuicja mnie nie zawiodła. (:
UsuńTy zakochałaś się w książce, a ja zakochałam się w Twojej recenzji :) Zwrócę na nia uwagę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Naprawdę warto. (:
UsuńAjajaj. No wiesz... Ty to umiesz zachęcić czytelnika ;p
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie książka trafia do mojej chciejki i to w trybie natychmiastowym!
Twoja recenzja bardzo zachęcająca :) Ciekawe jaki szczęściarz dzięki udziałowi w konkursie będzie miał możliwość jej przeczytania :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trafi do mnie ;p
Usuń