czwartek, 2 stycznia 2014

Monika Rakusa - "39,9"

Nie jest tajemnicą, że przerabiam ostatnio wzdłuż i wszerz Serię z Miotłą. Ta książka w ogóle nie miała znaleźć się na mojej półce po tym, jak zobaczyłam niskie oceny na jednym z portali internetowych. Po fazie sceptycyzmu przyszedł jednak czas na podważanie decyzji i ostatecznie – zakup. Ku chwale manii książkowej!

Tytułowe „39.9” nie jest bynajmniej symbolem ciężkiej choroby, a wiekiem bohaterki – dobija ona do przysłowiowej „czterdziestki” i, jak na kobietę w wieku średnim przystało, bardzo się owym faktem niepokoi. W prowadzonym przez siebie dzienniku łączy retrospekcje ze zmartwieniami dnia codziennego – a zmartwień tych niemało: ciało wiotczeje, cera szarzeje, a syn żyje własnym życiem! Ze wszystkim (nawet z przemijaniem) pogodzić się trzeba, a nie jest to łatwe, gdy przez całe życie nie udaje się odnaleźć stabilizacji i zwyczajnie nie ma się w tym wprawy.

W gruncie rzeczy można tę książkę nazwać tekstem o szukaniu własnej tożsamości. Bohaterka od dziecka walczy z tym problemem, najpierw jako córka niepełnosprawnej matki, pasożytującej na społeczeństwie, potem chcąca się wyróżnić nastolatka. W tym okresie dowiaduje się, że jest Żydówką, i choć nie była wychowywana w żydowskiej tradycji i kulturze, identyfikuje się z owym narodem, a zwłaszcza z jego wojennymi, tragicznymi losami. Odnalezienie się społeczeństwie to jednak nie wszystko. Są jeszcze przyjaźnie (nie zawsze udane), samoocena (śmiesznie niska) i rozpaczliwe próby budowania szczęścia rodzinnego.

Styl Moniki Rakusy jest lekki, łatwy i przyjemny. Nie jest to oczywiście lektura na miarę światowej literatury, jednak w moim przypadku idealnie sprawdziła się podczas sześciogodzinnej podróży pociągiem. Treść dała radę w miarę zainteresować, a zabawne tytuły nadawane kolejnym odliczanym dniom pozwoliły czasem się zaśmiać. Ta opowieść o problemach zakompleksionej prawie-czterdziestolatki była miłą odskocznią od rozterek współczesnej młodzieży, które ostatnio zaprzątają moją głowę.

2 komentarze:

  1. Sama nie wiem czy to książka dla mnie. Jednak myślę, że jak wpadnie w moje ręce to zajrzę co tam się w środku kryję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest specyficzna i niezbyt skomplikowana. Ale rzeczywiście jako priorytetu czytelniczego bym jej nie ustalała.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.