"Płoń wiedźmo, płoń!" to pierwsza książka z serii
"Biblioteka Coś na progu", której autorem jest Abraham Merritt. To
dość specyficzna powieść, najłatwiej określić ją jako kryminał z motywem
paranormalnym. Poznajemy w niej historię dr Lowella, wybitnego specjalisty w dziedzinie neurologii
i chorób mózgu. Do szpitala, w którym pracuje, trafia pacjent z nietypową
przypadłością - przywieziony przez mafijnego bossa mężczyzna nie reaguje na
żadne bodźce zewnętrzne, zaś na jego twarzy maluje się ciągłe przerażenie. Po
kilku godzinach chory umiera bez żadnych wyraźnych przyczyn, a jak się wkrótce
okazuje, jest on siódmą osobą w Nowym Jorku, która w krótkim okresie zmarła w
ten sposób..
Fabuła powieści ani na chwilę nie zwalnia lecz nieustannie
pędzi ku zakończeniu. Co ciekawe, zagadką nie jest tak naprawdę sprawca zbrodni
- pierwsze trafne podejrzenia pojawiają się stosunkowo dość wcześnie. Główną
osią jest tu sposób popełnienia morderstw, w których ewidentny jest udział
zjawisk paranormalnych. Wytłumaczeniu takiemu przez całą książkę sprzeciwia się
jednak racjonalny do bólu dr Lowell. Jego zdaniem nic, czego nauka nie jest w
stanie wytłumaczyć, najzwyczajniej w świecie po prostu nie istnieje.
Książkę Merritta czyta się zaskakująco szybko, nawet biorąc
pod uwagę fakt jej niewielkiej objętości. Akcja ani na moment się nie zatrzymuje,
jednak to nie główna oś fabuły (jaką jest wątek kryminalny) jest tu
najważniejsza. Najważniejszym elementem powieści jest zderzenie człowieka
bezgranicznie wierzącego w racjonalizm i moc badania otaczających go zjawisk z
wydarzeniami o charakterze ponadnaturalnym. Do samego końca obserwujemy
wewnętrzną walkę dr Lowella, który z jednej strony stawia to, co uważa za
prawdziwe i realne, z drugiej zaś to, czego doświadcza.
Podsumowując, "Płoń wiedźmo, płoń!" to powieść, po
którą warto sięgnąć. Jest przyjemną lekturą, która w żaden sposób nie
nudzi. Nie przeszkadza tu nawet nieco archaiczny język - wręcz przeciwnie, dzięki
niemu dużo łatwiej wczuć się w przemyślenia ówczesnego lekarza. Z drugiej
strony, ciężko nazwać tę książkę wybitną - jest to dobrze skonstruowana
powieść, ale nic ponadto. Ani nie jest ona dla czytelnika zaskakująca, ani też
wzbudzająca wiele emocji. To po prostu dobra historia, która z pewnością umili
czytelnikowi wolną chwilę.
Faktycznie jeśli chodzi o weird fiction kojarzę tylko Howarda i mojego kochanego Lovecrafta. Książkę przeczytam z pewnością, intryguje mnie zarówno fabuła, jak i okładka, a Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że to coś idealnego dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak już książka wpadnie w Twoje dłonie, to się nie zawiedziesz ;) Ja może nie podchodziłem do niej z jakimś wielkim entuzjazmem, ale nie żałuję ani chwili poświęconej na jej przeczytanie. Ba! Chętnie sięgnąłbym po jakieś kolejne dzieło tego autora ;D
Usuń