niedziela, 12 stycznia 2014

Maryse Condé – "Ja, Tituba, czarownica z Salem"

Pamiętam moment, kiedy pierwszy raz miałam styczność z tą książką. Już w Bibliotece dla Dorosłych na sławetnej ladzie wypatrzyłam czerwoną okładkę, a chwilę później słowo „Salem” w tytule. Ha! Idealne wpasowanie w moje zainteresowania. Kojarzyłam, że wówczas książka zrobiła na mnie duże wrażenie i teraz, po paru latach, postanowiłam ją sobie sprawić i dołączyć do kolekcji. Z każdą chwilą okazywało się, jak mało z niej zapamiętałam, ale to dobrze – dzięki temu mogłam odkrywać ją na nowo z pełnym zainteresowaniem.

Pierwszy przykuwający uwagę aspekt tekstu Maryse Condé, to pamiętnikowa narracja. Opowieść snuta jest przez samą bohaterkę – Titubę, Murzynkę z Barbadosu, jedną z pierwszych oskarżonych w słynnym procesie o czary z 1692 roku. Choć w książce dominuje fikcja literacka, to jednak sama bohaterka jest postacią rzeczywistą, a wydarzenia przedstawione w książce osadzone są wokół trzonu czasoprzestrzennego, skonstruowanego z dużą wnikliwością w oparciu o fakty historyczne. Takie połączenie pozwala wynieść z czytania coś więcej niż tylko miłe spędzenie czasu. Autorka zgrabnie lawiruje między zdarzeniami, uzupełniając luki w nich zawarte własną opowieścią i wciąga nas w losy pozornie najbardziej zapomnianej postaci związanej z procesami z Salem. Opowieść Tituby zaprezentowana jest na dobrym poziomie. Czytelnik otrzymuje historię dziewczynki zrodzonej z gwałtu, wcześnie osieroconej, a co za tym idzie – niezwykle doświadczonej przez los. To opowieść o silnej, młodej kobiecie, która, mimo prostego spojrzenia na świat i wielu przeciwności, stara się żyć najlepiej jak się da. Do ostatnich chwil niesie pomoc i nawet oczywiste niesprawiedliwości, jakich doświadcza, nie są w stanie złamać jej charakteru.

Jednak nie jest to książka wyłącznie o dziejach Tituby, legendy barbadoskich Murzynów. To także historia wskazująca na genezę fenomenu, jakim jest zbiorowe szaleństwo mieszkańców Salem. Zagadką pozostaje dla mnie, jak kilkorgu dzieciom udało się wywołać tak wielką burzę, kiedy to wszelkie wartości upadły, a dotychczasowi przyjaciele stawali się wrogami i oskarżali się nawzajem, chroniąc własną skórę. Maryse Condé dobrze obrazuje ówczesną społeczność Salem jako podatny na wpływy grunt. Purytańska tradycja i wychowanie w poczuciu wszechobecnego grzechu sprawiły, że o czystość wizerunku dbano obsesyjnie. Emocje, które nie miały bezpośredniego ujścia w zachowaniach, znalazły je wewnątrz ludzi, zatruwając jadem ich serca i umysły. Podobnie jak Tituba zastanawiam się, gdzie wówczas tak naprawdę czaił się Zły? Pomiędzy dorosłymi, łasymi na nieszczęście innych i dostrzegającymi najmniejszy błąd bliźniego? Wśród dzieci, które przez zakazy nie miały możliwości harmonijnego rozwoju i szukały ujścia dla własnej energii? Jedno jest pewne – najmniejsze pole do popisu Szatan miał w celach, gdzie osadzono rzekome czarownice. Te kierowały się raczej wolą przeżycia niż nienawiścią.

Lubię tę książkę za dar opowiadania autorki, ciekawą historię i połączenie faktów z fascynującą opowieścią. To nie jest bajka o złej czarownicy, która dostaje to, na co zasłużyła. Tituba jest raczej znachorką, szeptuchą, która żyje by pomagać innym. Trudno orzec, czy przyczyną jej zguby jest to, że za bardzo lubi miłość, nie mogąc żyć bez mężczyzn, czy raczej zbyt duże zaufanie jakim darzy ludzi w ogóle. W mojej opinii, mimo wielu nieszczęść i bólu jakich doświadczyła, można stwierdzić, że jej życie było pełne, a to, co przeszła, niezwykle ją wzbogaciło. Dzięki temu właśnie jest to ciekawa opowieść, przepełniona sensem i ludzką mądrością. 

2 komentarze:

  1. Już sobie ją oznaczyłam jako przyszłą lekturę i mam nadzieję, że uda mi się ją wypożyczyć bądź kupić. Zaintrygowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna bez problemu znaleźć się w bibliotece. Mam nadzieję, że udadzą się poszukiwania, bo naprawdę warto przeczytać tak dobrze zrobiony tekst.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.