W 2017 roku przeczytałam 64 książki. Nie wiem, czy to dużo, czy mało – biorąc pod uwagę, jak niewiele czasu miałam ostatnio, uważam że to całkiem dobry wynik. O tych pozycjach, które mnie nie zachwyciły, staram się jak najszybciej zapominać, ale uznałam, że te lepsze zasługują na przypomnienie i kilka dodatkowych słów. Zapraszam zatem na opowieść o tych historiach, które zrobiły na mnie największe wrażenie w ciągu minionych dwunastu miesięcy.
Tytuły i zdjęcia poszczególnych książek są odnośnikami do tekstów na blogu na ich temat. Jeśli chcecie wiedzieć więcej o danej pozycji – zapraszam do klikania!
Zakup zupełnie przypadkowy, ale jakże trafiony! Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie potrafię sobie wyobrazić roku 2017 bez tej książki, tak mocno mną zawładnęła. To naprawdę niezwykła opowieść o samotności, przemijaniu i poszukiwaniu sensu życia, z przyjemną, filozoficzną nutą i nienachalnym klimatem science fiction. Opowiada historię dwojga bohaterów: Augustine’a, starszego człowieka z placówki badawczej na kole podbiegunowym, oraz Sully, astronautki, która właśnie wraca z misji na Jowisza. Ich historie naznaczone są samotnością, jeszcze bardziej dojmującą w obliczu nagłej utraty kontaktu z resztą Ziemi. Moim zdaniem to świetna, wielowymiarowa opowieść, która mimo niewielkiej objętości przemyca całą masę ważnych tematów. Gdybym miała polecić tylko jedną książkę, byłaby to ta.
Kolejna w tym zestawieniu powieść science fiction, tym razem z naszego podwórka – to ważne, bo na każdym kroku chcę przypominać, że mamy autorów piszących na światowym poziomie. Pył Ziemi to historia zmodyfikowanego gatunku ludzkiego, który po latach eksploracji kosmosu wraca na Ziemię, by przejąć zapis wspomnień poprzednich pokoleń. Plan zakładał bezproblemowe działania, jednak bohaterowie napotykają na swojej drodze wiele przeszkód. Znajdziemy tu wiele różnorodnych pomysłów i świetne pomieszanie gatunków: od wspomnianego sci-fi, poprzez powieść awanturniczą, aż do baśni i urban fantasy. Autor bardzo umiejętnie kreuje świat (a może i światy!) i wplata do historii warstwę filozoficzną – mniej wyraźną niż w przypadku Dzień dobry, północy, ale równie ważną.
Jeśli szukacie książki, która trochę odczaruje Wam opowiadania (sama do niedawna ich nie cierpiałam), to polecam spróbować tej pozycji. Świat dla ciebie zrobiłem to zbiór dwunastu krótkich tekstów Zośki Papużanki, z których każdy ma odrębny tematy, ale łączy je jedno: poruszają czułe strony w psychice czytelnika. Autorka wykorzystuje znane sceny i schematy, dodając im zupełnie nową, niebanalną i niebezpiecznie trafną drugą stronę. Co ważne – chyba pierwszy raz spotkałam się z opowiadaniami kompletnymi, które nie wywołały u mnie niedosytu. Dzięki mocnym, często zaskakującym zakończeniom robią one naprawdę piorunujące wrażenie. I ten styl! Uwielbiam nieprzesadzony poetyzm Zośki, idealnie trafia w mój gust.
To ostatnie science fiction w tym zestawieniu, przysięgam! Na swoje usprawiedliwienie powiem, że, choć Tidhar bardzo silnie nawiązuje do klasyki gatunku, samej warstwy fantastycznej mogłoby tu nie być, tak uniwersalna jest opowiadana historia. Powieść, osadzona w futurystycznym świecie powszechnych podróży międzygalaktycznych oraz wszelakich modyfikacji ciała, jest głęboko filozoficzna: autor rozprawia się z antropocentryczną wizją świata i zadaje pytania o kierunek i granice ewolucji. Jak w najlepszych powieściach sci-fi autor pochyla się nad człowiekiem i jego dalszymi losami. Jednocześnie swoją historię ubiera w lekko baśniową otoczkę, stylizując ją na ustny przekaz sprzed lat. Bardzo udane połączenie, świetna książka. Mogę tylko polecać.
Pewnie wiele osób odpuści tę książkę, kiedy zobaczy język, jakim została napisana, ale uważam, że warto przez niego przejść (ale w sumie łatwo mówić, bo dla mnie należy do największych zalet tej powieści). Sama historia dotyczy życia czarnoskórych niewolników i buntu, który stopniowo się wśród nich pojawia. Niezwykle ważne jest to, w jaki sposób pokazane są obie strony konfliktu – biali panowie i czarni niewolnicy. W opowieści Jamesa nie ma bowiem kontrastów, żadna grupa nie jest poddawana jednoznacznej ocenie, a po obu stronach barykady znajdziemy zarówno bohaterów szlachetnych, jak i postaci negatywne. Sama historia jest również ciekawa i świetnie poprowadzona, a dzięki charyzmatycznej główniej bohaterce opowieść wciąga nas od pierwszej strony.
A teraz najważniejsze: jakie książki dla Was były najlepszymi powieściami zeszłego roku? Koniecznie napiszcie w komentarzu, chętnie poznam nowe tytuły i wybiorę coś na 2018.
Żadnej z tych pozycji nie czytałam😕 Ja w tym roku nie zastanawiam się nad najlepszymi książkami, jakoś nie mam weny. Wszystkiego dobrego☺
OdpowiedzUsuńWidzisz, a ja w tym roku pierwszy raz postanowiłam takie podsumowanie zrobić. :)
UsuńNa pewno Glukhovsky byłby u mnie wysoko w zestawieniu i Christie Golden - a wszystko z końcówki roku tak naprawdę. "Dzieci gniewu" również były bardzo miłym zaskoczeniem - polecam!
OdpowiedzUsuńU Ciebie to w ogóle ostatnio masa inspiracji czytelniczych. W sensie z Twojego bloga je pozyskuję. ;) Nowy Glukhovsky mnie ciekawi, ale mam traumę po "Metrze" i się waham...
UsuńTo kompletnie inna bajka kaloszy, naprawdę. Trochę pewnych nawiązań do "Metra" widać, ale bardziej na zasadzie smaczków dla fanów, które nie wpływają w ogóle na sam "Tekst". Teoretycznie wkurzać może trochę jego przeciąganie tu i ówdzie, ale jeśli się lubi psychologiczny rozkład emocji człowieka (no lubimy, przyznaj się! :P) to nawet może się to okazać plusem. Jeśli masz traumę po Metrze to dobrze, to śmiało możesz wziąć "Tekst". Gorzej jakbyś lubiła bardzo Metro - to wtedy "Tekst" mógłby okazać się nie tym, czego się spodziewałaś. :P
UsuńHah, dzięki! Ja tam regularnie coś z Waszego bloga podbieram i umieszczam w Lubimy Czytać, więc to chyba transakcje dwustronne. :D Albo sobie przypominam, że wcześniejsze książki jakiegoś cyklu miałem już dawno ruszyć (jak np. Jadowską).
Wiesz, ja się obawiam raczej stylu niż nawiązań, bo w "Metrze" nie przeraziła mnie historia ani klimat, tylko właśnie sposób pisania autora. Ale zobaczymy, pewnie się skuszę na "Tekst"... kiedyś. :D
UsuńJadowską, powiadasz... Ale cykl o Nikicie, a nie o Dorze Wilk, prawda? :P
Za mną od dawien dawna chodzi "Dzień dobry północy" i po cichu liczyłam, że to będzie dobra historia! :)
OdpowiedzUsuńNo to koniecznie musisz przeczytać, to malutka książeczka, nie zajmie Ci dużo czasu, a jestem ciekawa, czy Ci się spodoba. :)
UsuńŻadnej nie czytałam, a na co najmniej dwie mam chęć od bardzo dawna czyli na "Dzień dobry, północy" i "Pył ziemi". Czas zrealizować to postanowienie i je przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że 2018 jest świetną okazją, żeby się za to zabrać. :)
UsuńZadnej z tych książek nie czytałam, ale przede mną przecież cały 2018 rok:P
OdpowiedzUsuńDokładnie! Z tym samym nastawieniem czytam wszystkie tego typu posty!
Usuń"Księgę nocnych kobiet" mam na półce i zamierzam ją przeczytać w tym roku. Cieszę się, że trafiła do grona Twoich ulubionych - to świetna rekomendacja. Pozostałych tytułów nie znam i jakoś nieszczególnie mnie pociągają - nie przepadam za opowiadaniami ani za science fiction :)
OdpowiedzUsuńU mnie pierwsza trójka, podobnie, jak w zeszłym roku, wyszła bardzo kobieca: 1. "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak" Anny Kamińskiej, 2. "Pamięć miłości" Aminatty Forny i 3. "Wyspa łza" Joanny Bator. Pozostała siódemka na blogu.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę zaczytanego 2018 roku!
Myślę, że jeśli "Księga..." wpasowuje się w Twój gust, to będziesz zadowolona z lektury, bo jest pod każdym względem dopracowana. Ale czekam na opinię. :)
UsuńJa z kolei nie czytałam żadnej z Twoich rekomendacji, ale "Simona" jest wśród moich planów. Pytanie, kiedy uda mi się je zrealizować...