piątek, 15 grudnia 2017

Regina Brett – „Kochaj”



Amor incipit ab egoMiłość zaczyna się od siebie. Takie zdanie mam wygrawerowane na długopisie i właściwie myślę, że mogłabym sobie je wytatuować (gdyby nie to, że tatuaże z napisami totalnie mi się nie podobają). I choć bycie dla siebie dobrym urosło do rangi sloganu i zostało już wytarte na wszystkie możliwe sposoby, wciąż uważam, że powinno się o tym przypominać tak często, jak się da. Codziennie patrzę na siebie, na bliskich, na znajomych i widzę, że wszyscy o tym zapominamy. Pal licho, jeśli tylko na chwilę i nie zdążymy narobić sobie szkód. Niestety w zdecydowanej większości przypadków ten brak staje się po prostu smutnym stylem życia.

Najnowsza książka amerykańskiej felietonistki, Reginy Brett, zawiera 50 tekstów, które powstały w nawiązaniu do listów otrzymywanych przez nią od czytelników z Europy. Podobno problemy, z jakimi zwracają się do niej ludzie, bardzo często sprowadzają się do tematu miłości, czemu właściwie trudno się dziwić – to bardzo ważny element życia człowieka, którego brak często wpływa na poczucie szczęścia. Felietony zawarte w Kochaj opowiadają o różnych obliczach miłości: niektóre z nich przemycają wskazówki co do życia w związku, ale zdecydowana większość mówi o budowaniu zdrowej relacji z samym sobą. Nie oznacza to bynajmniej narcyzmu; chodzi po prostu o to, by nie traktować relacji z drugą osobą jako substytutu braków, które z wielu powodów mogą się w naszym życiu pojawić.

Podoba mi się postawiona tutaj teza dotycząca – w dużym skrócie – uzależnienia od miłości. Pod tym terminem kryją się wszystkie relacje, w które wchodzimy, by załatać pewne permanentne dziury w naszej duszy: pozostałości po dawnych urazach, brak poczucia bezpieczeństwa, niskie poczucie własnej wartości czy szeroko pojęty brak celu i sensu życia. Wiele osób na poziomie świadomym lub (częściej) nieświadomym poszukuje u partnera uleczenia tych właśnie ran. Stąd zaborczość, lęk przed odrzuceniem i ciągła potrzeb aprobaty. Oczywiście wszystko to upraszczam – zarówno ja, jak i Regina Brett – ale chodzi o pokazanie pewnej ogólnej tendencji, która sprawia, że drugą osobę stawiamy na pierwszym miejscu w naszym życiu w ten niezdrowy, krzywdzący obie strony sposób.

Już przed lekturą słyszałam, że to najbardziej osobista książka Reginy Brett i muszę się z tą tezą zgodzić. Do tej pory autorka poruszała wiele trudnych tematów (w końcu wszystko zaczęło się od walki z rakiem), ale nigdy nie sięgała tak głęboko do poważnych ludzkich dramatów takich jak alkoholizm, molestowanie czy gwałt. Kochaj zdecydowanie nie jest cukierkowym poradnikiem o tym, jak żyć, by było nam lepiej – felietonistka w wielu miejscach podkreśla, jak długą drogę trzeba przebyć od zauważenia problemu do rzeczywistej zmiany myślenia. Oczywiście książka pełna jest przykładów zarówno z życia autorki, jak i innych osób z jej otoczenia. Wiele z nich jest bardzo, bardzo inspirujących.

Przez pierwsze rozdziały Kochaj brnęło mi się dość ciężko. Nie dlatego, że były złe; po prostu poczułam się przytłoczona tematyką. Bezpośrednie mówienie o bardzo trudnych przeżyciach może budzić zakłopotanie odbiorcy niezależnie, czy jest słuchaczem, czy po prostu czyta czyjeś wyznania. Tym niemniej taka lektura, po pierwszym, nieprzyjemnym szoku, potrafi też być oczyszczająca. Tak właśnie zadziałała na mnie. 

I tak, wiem, że wszelkie wskazówki są banalne, samorozwój prosty i oklepany, a poradniki nie wnoszą do ludzkiego życia nic nowego. A jednak czytając Reginę Brett i obserwując jej talent do poruszania czułych stron ludzkiej duszy, uważam, że takie książki są naprawdę bardzo wartościowe. 


8 komentarzy:

  1. Boziu, ja nie wiem, ale ta kobieta zupełnie do mnie nie przemawia. Złote myśli, porady, jak od dna się odbić i cieszyć się życie, i mam ochotę dodać "bla bla bla" xD
    Jestem oporna, nie łapie się na takie ckliwe opowiastki. Mam jedną książkę, nie poruszyła nic we mnie. No ale najważniejsze, że spełniła Twoje oczekiwania i mimo trudnej tematyki oceniasz pozytywnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno po nią sięgnę. Uwielbiam twórczość tej autorki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem czy sięgać po tę książkę. Z jednej strony mnie intryguje, a z drugiej strony słyszałam różne o niej opinie. Może jednak wyrobię sobie o niej własne zdanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie jakoś nie przekonuje jej pióro.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam książki Reginy. Owszem, mówią często o rzeczach oczywistych, jednak w taki sposób, że chce się je czytać i chce się te "oczywistości" odkrywać na nowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też właśnie to u niej lubię. Moim zdaniem jest wiele takich "oczywistości", o których na co dzień zapominamy.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.