Sama nie wiem, jak i dlaczego zdecydowałam się na taki krok,
ale koniec końców ja, która ogromną wręcz pogardą darzę wszelką lekką, babską
literaturę, znów wylądowałam z książką tego typu w ręku. W dodatku uczyniłam to
z własnej, nieprzymuszonej woli! Masochizm? Może. Przemyślana decyzja?
Bynajmniej. Do lektury zabierałam się dwa dni, ale koniec końców odłożyłam
wszystkie cięższe, pozaczynane projekty i wzięłam do ręki ten właśnie tekst.
Chyba tego potrzebowałam.
Już na pierwszych stronach przenosimy się do słonecznej
Barcelony, a czynimy to wraz z Magdą, studentką medycyny, która całkiem
niedawno straciła przyjaciółkę, chłopaka i zawaliła wszystkie egzaminy. Można
powiedzieć, że jej świat legł w gruzach. Dziewczyna, za radą przyjaciela, postanawia
wykonać jeden, desperacki krok – przeprowadza się, zostawiając przeszłość za
sobą. A przynajmniej tak jej się wydaje… W nowym otoczeniu pozna wiele osób,
złączonych zawiłymi relacjami, zniszczonych od środka przez własne, skrywane
głęboko tajemnice. Juan, ojciec znanego lekarza, który czuje zupełnie inne,
wcale nie lekarskie powołanie. Roi, genialny młody chirurg, wypełniający pustkę
związaną z chorobą matki przelotnymi romansami. Irati, córka lekarki, szukająca
pocieszenia i miłości w ramionach starszego chłopaka… Teoretycznie każde z nich
jest inne, ale problemy wszystkich zdają się mieć pewne powiązania.
Początkowo trudno było mi przyjąć zachowania bohaterów.
Autorka wykreowała postaci nieautentyczne w tym sensie, że jest to właściwie
zbiór perfekcjonistów – idealnych i dojrzałych w pracy, natomiast skrajnie
infantylnych w życiu prywatnym. Muszę jednak przyznać, że wraz z biegiem akcji
postaci nabierają wyrazistości, a ich dotychczasowe przeżycia pokazują genezę
zachowań. W większości przypadków autorka wybrnęła z opresji i udało jej się
umotywować własnych bohaterów.
Konstrukcja książki jest z jednej strony ciekawa, z drugiej
zaś – niezrozumiała. Tekst jest podzielony na króciutkie rozdziały, z których
każdy opowiada o konkretnej osobie. Najczęściej narracja jest trzecioosobowa,
jednak zabieg przypomina podświetlanie reflektorem konkretnego aktora na scenie
– choć wszyscy inni również się pojawiają, to właśnie jego myśli i odczucia są
w tej chwili najważniejsze i najpełniej ukazane. Pisałam już pozytywnie o
podobnym zabiegu, chociażby przy okazji Nowej Ziemi, jednak tutaj jest on
nieco nadużyty. Do głosu zostali dopuszczeni nie tylko główni bohaterowie, ale
też szerokie grono postaci drugoplanowych, w rezultacie czego książka jest tak
naprawdę o wszystkich i o nikim jednocześnie. Mam wrażenie, że autorka
postanowiła ująć zbyt wiele w zbyt niewielkiej objętościowo książeczce.
Do tekstu skierował mnie w pewien sposób sentyment do
serialu Na dobre i na złe, który w dzieciństwie oglądałam z Mamą. I właściwie
nie rozminęłam się zbytnio w ocenie, bo książce zdecydowanie bliżej do tego
typu obrazów, w znacznej mierze obyczajowych, niż do ich zagranicznych i dużo
bardziej merytorycznych odpowiedników. Generalnie nie mam nic przeciwko
obserwowaniu spraw medycznych w emocjonalnej otoczce, niestety, w przypadku Recepty
na miłość pomysł nieco zawiódł. Terminologia lekarska nie jest bynajmniej
zgrabnie wpleciona w tekst i lekko razi. Niestety muszę też powiedzieć, że
zawiodłam się na technicznej stronie książki. Nie wiem, czy winą tłumacza, czy
też samej autorki jest pomylenie imion bohaterek na stronie 66, jednak z
pewnością pierwsza z pań odpowiada za informacje dotyczące Lekarskiego Egzaminu
Praktycznego. Otóż jest to wieńczący studia medyczne egzamin w Polsce,
natomiast w Hiszpanii zdaje się MiR, czyli egzamin specjalizacyjny. Zastąpienie
jednego terminu drugim nie przypadło mi zbytnio do gustu – wolałabym, żeby użyto
drugiego skrótu, a na dole zrobiono przypis od tłumacza, objaśniający, o co tak
naprawdę chodzi i jaki jest ewentualny polski odpowiednik.
Oczywiście powyższe akapity są z mojej strony bardzo
krytyczne, opisane sytuacje nie odbiorą zapewne przyjemności z czytania osobom,
do których tekst jest skierowany. Z resztą gwoli sprawiedliwości muszę oddać
książce Pauli Roc dwie ważne rzeczy. Pierwszą z nich jest niesamowita wartkość
akcji, która sprawia, że czytelnik nie gubi się w wątkach i po prostu daje się
ponieść lekturze. Na przeczytanie tego tekstu starczy jedno popołudnie i będzie
to czas zdecydowanie mile spędzony. Druga kwestia to zwrócenie uwagi na nieco
inną stronę lekarskiej pracy, niż ta obserwowana na co dzień – psychiczne obciążenie,
trudność w kontakcie z pacjentami… Te elementy, w serialach przemycane za pomocą
aktorskiej gry, na kartach książki są widoczne wyraźnie i łatwo można je
dostrzec i docenić.
Podsumowując – może nie powiedziałabym, że z tej książki nie
da się wyleczyć, choć hasło reklamowe jest zgrabne i ładne. Tym niemniej nie
męczyłam się podczas lektury i z czasem nawet polubiłam postacie, które z
początku wywoływały irytację. Nie wiem, czy to przez sentyment do medycznej
tematyki w lekkiej otoczce, czy ze względu na inne moje słabości, ale myślę, że
mimo niedociągnięć sięgnęłabym po kolejną książkę Pauli Roc. Jeśli macie czas
lub – jak pisałam na początku – jesteście przeciążeni i szukacie po prostu
czegoś lżejszego do poczytania, to ta książka sprawdzi się idealnie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non.
Bardzo lubię okołomedyczne tematy i poszukuję takich książek. Dlatego mimo wad, które wytknęłaś, chyba sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli lubisz takie książki, to te wady nie będą aż tak zauważalne. Lekturą tej książki na pewno można się cieszyć. (:
UsuńTym razem się nie skuszę. Ten serial mnie irytował i widzę, że z książką też bym się męczyła :]
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZwróciłam na ten tytuł uwagę, chociaż mam mieszane uczucia po twojej recenzji. Nic to.. Jak się zdarzy, że wpadnie w moje ręce to mimo wszystko pewnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję się specjalnie zainteresowana, więc w obliczu tego, ile już na mnie czeka, raczej się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i zapraszam ponownie: http://kulturka-maialis.blogspot.com/
Też raczej stronię od babskiej literatury. Ta książka, mimo że lubię historie z medycyną w tle, za bardzo mnie do siebie nie przekonała, więc raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńW babskiej literaturze na szczęście ostatnio dzieje się coraz lepiej i można wyłowić pewnie perełki, które nie są już prostymi, naiwnymi historiami, a naprawdę dobrą literaturą dla myślących kobiet. Także myślę, że przekonam się niebawem do gatunku. (:
UsuńTematyka medyczna w serialach mnie nie interesuje, ale w książce czemu nie. :) Jeśli kiedyś "Recepta na miłość" trafi w moje ręce to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
śmieszą mnie takie książki :)
OdpowiedzUsuń