sobota, 10 maja 2014

Lauren Beukes - "Zoo City"

Pisanie tej recenzji przyszło mi z niemałym trudem. Gdy na drodze napotykamy książkę, z którą niby wszystko jest w porządku, a jednak coś nam się nie podoba, pojawia się masa zastrzeżeń, które trudno ubrać w słowa. Gdy książka jest powszechnie uznawana za fenomen, jest jeszcze trudniej. Podjęłam jednak próbę – mam nadzieję, że udaną…

Tytułowe Zoo City to dzielnica zamieszkała w większości przez zoolusów, czyli osoby zanimalizowane. Choć autorka nie wyjaśnia do końca istoty zjawiska, pozostawiając je owiane aurą tajemniczości, można w skrócie stwierdzić, że swojego stałego, zwierzęcego towarzysza otrzymują osoby, które popełniły jakieś ciężkie przestępstwo, mające na rękach ludzką krew. Jednak oprócz silnego, metapsychicznego związku z przedstawicielem świata zwierząt, życie zoolusa zyskuje dodatkowe ubarwienie – każdy z nich jest bowiem posiadaczem specjalnego daru, zwanego shavi.

Jedną z osób opisanych wyżej jest główna bohaterka, towarzyszka Leniwca, która na co dzień zajmuje się odnajdywaniem zaginionych przedmiotów i pisaniem e-maili, prowadzących do wyłudzania pieniędzy na wielką skalę.  Zinzi December, bo takie są jej personalia, pewnego dnia otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Gdy w tajemniczych okolicznościach znika Songweza, jedna druga najnowszego genialnego odkrycia muzycznej wytwórni Moja Records, to właśnie dziewczyna z Leniwcem będzie musiała zająć się jej poszukiwaniami. Sprawa zawiedzie ją jednak dużo dalej, niż sięgają zwyczajne problemy nastoletnich, uzdolnionych bliźniąt… Przyjdzie jej zmierzyć się z metafizyką, magią, całym tabunem kryminalistów, a co najważniejsze – z samą sobą i własną przeszłością.

Trzeba przyznać autorce, że wykreowała sobie całkiem spójny i ciekawy świat. Uliczne informacje na temat zoolusów i towarzyszących im zjawisk są uzupełnione o fragmenty artykułów, książek i opisy filmów, mimo to sprawa nie jest jednak do końca wyjaśniona. Poza tym Lauren Beukes wyraźnie lubi metafory. Książka wręcz ocieka stereotypami, jest przerysowana i jaskrawa, co zdecydowanie można uznać za zaletę. Na bazie historii RPA związanej z apartheidem, wykluczeniem i nietolerancją, powstała zupełnie nowa treść, wykreowana w bardzo dopracowany sposób. Zoolusi żyją w osobnych dzielnicach, często nie mają wstępu do miejsc użyteczności publicznej, a ich zatrudnianie jest dla pracodawców nierzadko ostatecznością. Gdy popełnione zostaje przestępstwo, pierwszym podejrzanym jest zawsze zanimalizowany. Poza tym sama ich obecność wzbudza skrajne emocje – lęk, odrazę lub żywą ciekawość. Wszystko to okraszone jest otoczką wierzeń rdzennych mieszkańców Afryki, ich przesądami i plemiennymi zabobonami, a także wstawkami z potocznej mowy ludów Czarnego Lądu.

Niestety sama kreacja świata to jak dla mnie zbyt mało. Mimo że książka ma raczej jasno zarysowaną fabułę, miałam wrażenie, że czytam o niczym. Co prawda lekko zmieniło się to w drugiej części, kiedy to akcja nabrała tempa, ale i to nie było znaczną poprawą. Po prostu w moim przypadku coś tu nie zaskoczyło. Wątek kryminalny mnie nie zainteresował, a postaci wydawały mi się nijakie i bez charakteru. Przez jakiś czas uważałam za prawdziwe i wartościowe odniesienia do popkultury i przemysłu fonograficznego, jednak zakończenie książki postawiło wszystko na głowie i całkowicie odarło mnie ze złudzeń. Raz czy dwa uśmiechnęłam się podczas czytania o pewnych zachowaniach Leniwca i były to chyba najsilniejsze emocje, jakie przeżyłam podczas lektury.

Książka jest momentami oniryczna i niejasna jak afrykańskie rytuały, pojawiające się raz na jakiś czas w jej treści. Pełno tu niedopowiedzeń i metafor, a świat, choć ciekawy, nie jest satysfakcjonująco wyjaśniony. Niezbyt pasują mi powieści, które pozostawiają tyle otwartych spraw. Poza tym sama akcja wydaje się zbyt słabo zarysowana, aby zainteresować. A szkoda, bo powieść zapowiadała się naprawdę wspaniale.

4 komentarze:

  1. Widzę, że książka nie zrobiła na Tobie tak dużego wrażenia jak na mnie. Z ciekawością przeczytałam Twoją recenzję. To duży zbieg okoliczności, że czytałyśmy ją w prawie tym samym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, a ja dostałam ją na urodziny kilka miesięcy temu, z zachwaleniem, że książka jest świetna, ale zarazem nieco dziwaczna. Będę musiała koniecznie niedługo się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę od dawna i tak samo od dawna chcę ją przeczytać, tyle, że... właśnie, jakoś podskórnie czuję, że to nie jest łatwa lektura i wciąż ją odkładam na później. Ale jest na tyle intrygująca, że niedługo przeczytam ją na pewno.
    Fajna recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od jakiegoś czasu chcę przeczytać tę książkę, jak mi się trochę czasu zluźni, to na pewno się zabiorę.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.