Pisanie tej recenzji przyszło mi z niemałym trudem. Gdy na
drodze napotykamy książkę, z którą niby wszystko jest w porządku, a jednak coś
nam się nie podoba, pojawia się masa zastrzeżeń, które trudno ubrać w słowa.
Gdy książka jest powszechnie uznawana za fenomen, jest jeszcze trudniej.
Podjęłam jednak próbę – mam nadzieję, że udaną…
Tytułowe Zoo City to dzielnica zamieszkała w większości
przez zoolusów, czyli osoby zanimalizowane. Choć autorka nie wyjaśnia do końca
istoty zjawiska, pozostawiając je owiane aurą tajemniczości, można w skrócie
stwierdzić, że swojego stałego, zwierzęcego towarzysza otrzymują osoby, które
popełniły jakieś ciężkie przestępstwo, mające na rękach ludzką krew. Jednak
oprócz silnego, metapsychicznego związku z przedstawicielem świata zwierząt,
życie zoolusa zyskuje dodatkowe ubarwienie – każdy z nich jest bowiem
posiadaczem specjalnego daru, zwanego shavi.
Jedną z osób opisanych wyżej jest główna bohaterka,
towarzyszka Leniwca, która na co dzień zajmuje się odnajdywaniem zaginionych
przedmiotów i pisaniem e-maili, prowadzących do wyłudzania pieniędzy na wielką
skalę. Zinzi December, bo takie są jej
personalia, pewnego dnia otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Gdy w
tajemniczych okolicznościach znika Songweza, jedna druga najnowszego genialnego
odkrycia muzycznej wytwórni Moja Records, to właśnie dziewczyna z Leniwcem
będzie musiała zająć się jej poszukiwaniami. Sprawa zawiedzie ją jednak dużo
dalej, niż sięgają zwyczajne problemy nastoletnich, uzdolnionych bliźniąt…
Przyjdzie jej zmierzyć się z metafizyką, magią, całym tabunem kryminalistów, a
co najważniejsze – z samą sobą i własną przeszłością.
Trzeba przyznać autorce, że wykreowała sobie całkiem spójny
i ciekawy świat. Uliczne informacje na temat zoolusów i towarzyszących im
zjawisk są uzupełnione o fragmenty artykułów, książek i opisy filmów, mimo to
sprawa nie jest jednak do końca wyjaśniona. Poza tym Lauren Beukes wyraźnie
lubi metafory. Książka wręcz ocieka stereotypami, jest przerysowana i jaskrawa,
co zdecydowanie można uznać za zaletę. Na bazie historii RPA związanej z
apartheidem, wykluczeniem i nietolerancją, powstała zupełnie nowa treść,
wykreowana w bardzo dopracowany sposób. Zoolusi żyją w osobnych dzielnicach,
często nie mają wstępu do miejsc użyteczności publicznej, a ich zatrudnianie
jest dla pracodawców nierzadko ostatecznością. Gdy popełnione zostaje
przestępstwo, pierwszym podejrzanym jest zawsze zanimalizowany. Poza tym sama
ich obecność wzbudza skrajne emocje – lęk, odrazę lub żywą ciekawość. Wszystko
to okraszone jest otoczką wierzeń rdzennych mieszkańców Afryki, ich przesądami
i plemiennymi zabobonami, a także wstawkami z potocznej mowy ludów Czarnego
Lądu.
Niestety sama kreacja świata to jak dla mnie zbyt mało. Mimo
że książka ma raczej jasno zarysowaną fabułę, miałam wrażenie, że czytam o
niczym. Co prawda lekko zmieniło się to w drugiej części, kiedy to akcja
nabrała tempa, ale i to nie było znaczną poprawą. Po prostu w moim przypadku coś
tu nie zaskoczyło. Wątek kryminalny mnie nie zainteresował, a postaci wydawały
mi się nijakie i bez charakteru. Przez jakiś czas uważałam za prawdziwe i
wartościowe odniesienia do popkultury i przemysłu fonograficznego, jednak
zakończenie książki postawiło wszystko na głowie i całkowicie odarło mnie ze
złudzeń. Raz czy dwa uśmiechnęłam się podczas czytania o pewnych zachowaniach
Leniwca i były to chyba najsilniejsze emocje, jakie przeżyłam podczas lektury.
Książka jest momentami oniryczna i niejasna jak afrykańskie
rytuały, pojawiające się raz na jakiś czas w jej treści. Pełno tu
niedopowiedzeń i metafor, a świat, choć ciekawy, nie jest satysfakcjonująco
wyjaśniony. Niezbyt pasują mi powieści, które pozostawiają tyle otwartych
spraw. Poza tym sama akcja wydaje się zbyt słabo zarysowana, aby zainteresować.
A szkoda, bo powieść zapowiadała się naprawdę wspaniale.
Widzę, że książka nie zrobiła na Tobie tak dużego wrażenia jak na mnie. Z ciekawością przeczytałam Twoją recenzję. To duży zbieg okoliczności, że czytałyśmy ją w prawie tym samym czasie ;)
OdpowiedzUsuńO, a ja dostałam ją na urodziny kilka miesięcy temu, z zachwaleniem, że książka jest świetna, ale zarazem nieco dziwaczna. Będę musiała koniecznie niedługo się przekonać :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę od dawna i tak samo od dawna chcę ją przeczytać, tyle, że... właśnie, jakoś podskórnie czuję, że to nie jest łatwa lektura i wciąż ją odkładam na później. Ale jest na tyle intrygująca, że niedługo przeczytam ją na pewno.
OdpowiedzUsuńFajna recenzja:)
Już od jakiegoś czasu chcę przeczytać tę książkę, jak mi się trochę czasu zluźni, to na pewno się zabiorę.
OdpowiedzUsuń