sobota, 4 października 2014

Ewa Wołkanowska-Kołodziej - "Grzech jest kobietą"

Nie zawsze jest mi po drodze z literaturą faktu, ale gdy już kieruję się w jej stronę, staram się wybierać materiały pewne, trafiające w tematy, które mnie interesują. Książka Grzech jest kobietą skusiła mnie opisem - przewrotnym, ciekawym językowo, a nade wszystko zwiastującym opowieści o niezwykłych choć na pozór zwyczajnych kobiecych osobowościach. Efektu dopełnił wstęp utrzymany w podobnym klimacie. Po nim zaczęłam lekturę i... wpadłam w wir rzeczywistości.

Mamy tutaj 12 reportaży, z których stworzony został przez innego dziennikarza. Wszyscy autorzy są mężczyznami, co redaktorka z dumą podkreśla już we wstępie. Twierdzi też, że namówienie ich do pisania o kobietach nie było łatwe - jestem w stanie uwierzyć, bo niestety ma to odzwierciedlenie w jakości książki. Kilka tekstów jest pisanych bez większego pomysłu, jakby na siłę, i domyślam się, jak wielką zagwozdką musiały być dla autorów.

Jednak jak to bywa w zbiorach - różnorodność poziomu jest znaczna. Są opowieści, które przez niezrozumiałość poprawy nie rokują; są też teksty rozwojowe, mające potencjał, wciąż jednak czegoś im brak. Na szczęście nie brak również takich, które robią wrażenie pod względem językowym i merytorycznym. Muszę przyznać, że sporo reportaży mnie zachwyciło lub po prostu mi się spodobało. Uwadze czytelników polecam Kobiecość: nieczynne Piotra Nesterowicza, łamiące tematy tabu i aspirujące do rangi tekstu dającego siłę i podnoszącego na duchu. Ze względu na przewrotny, zabawny język zachwyciłam się Koszką Marcina Kołodziejczyka - opowieścią traktującą o starszej pani, która choć kotów nie lubiła, skończyła z tuzinem tych stworzeń pod własnym dachem. Do gustu przypadło mi też Trochę potęgi Marka Łuszczyny - choć pokazuje tylko jedną stronę medalu (tu: związków europejek z muzułmanami), jest dobrze skonstruowane.

Muszę przyznać, że po tej książce spodziewałam się czegoś innego. Dałam się zwieść opisami i ukułam w wyobraźni obraz tekstów o kobietach i dla kobiet, opowieści, w których to one są głównymi bohaterkami, a ich "grzech" - definiowany w ten czy inny sposób - wysuwa się na pierwszy plan. Tymczasem nie zawsze opowieści poprowadzone są w ten sposób - niejednokrotnie dotyczą one mężczyzn i ciężko doszukać się w nich silnych postaci kobiecych. To trochę zwodzi i myli czytelnika, ukierunkowanego na konkretny rodzaj opowieści. Jednak teksty spełniające kryterium tematyki zdecydowanie rekompensują niedobory pozostałych - śmiało można tu szukać reporterskich smaczków. Tak naprawdę lektura całej książki jest miłym doświadczeniem i z pewnością poszerza horyzonty.


Za możliwość zapoznania z książką dziękuję serdecznie DW PWN.

4 komentarze:

  1. Jeszcze z literaturą faktu nie miałam możliwości się spotkać, okładka jak i tytuł zdecydowanie intrygujący. A z reportażami tak jak napisałaś, gdy mamy teksty wielu autorów, często dostrzegamy różny poziom. Postaram się mieć ją na uwadze, gdy będe chciała sięgnąć po ten gatunek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię literaturę faktu. Okładka przyciąga oko. Ciekawi mnie jak mężczyźni definiują ten tytułowy kobiecy "grzech". Mogłabym się na nią skusić, może akurat przypadłaby mi do gustu :)

    http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Skusiłabym się, bo całość intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię reportaże, ale ta książka za bardzo mnie nie zaciekawiła. Nie wiem, może wynika to z tego, że jest to zbiór tekstów różnych autorów - nie przepadam za takim zabiegiem ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.