Na wstępie powiem, że dla osób, które nie miały styczności z
opisami tej książki, nieco zaskakujący może się wydać sposób narracji. Całą
historię opowiada postać wykreowana – Barbara, córka polskiego introligatora,
która dzięki umiejętnościom swojego ojca i szczęśliwej obietnicy carycy
Elżbiety trafia na dwór Imperatorowej. Najpierw jako służąca, stopniowo wspina
się po szczeblach dworskiej „kariery”. Zostaje zauszniczką Elżbiety i
najbliższą przyjaciółką młodziutkiej Zofii. Jest baczną obserwatorką, a dzięki
jej subiektywnym odczuciom, ocena życia carycy staje się dużo pełniejsza.
Historia opisywana w książce zaczyna się na długo przed
przybyciem Zofii do Rosji, ale mam wrażenie, że jest to zabieg celowy, obrazujący
czytelnikowi genezę sytuacji, w sam środek której niespodziewanie trafia młodziutka
księżniczka. Pozwala to także od samego początku obserwować zachodzące w Zofii
zmiany. A jest ich sporo, trudno bowiem przywyknąć do tak nieprzyjemnych
warunków – zmiennych nastrojów carycy, zawistnych dwórek, komentujących każdy
ruch, zauszniczek, dzielnie donoszących swojej pani o poczynaniach każdego… By
żyć w takim środowisku trzeba stać się twardym, nawet jeśli nie miało się
takiego zamiaru.
Taka też staje się Zofia. Wraz z przyjęciem imienia
Katarzyny przyjmuje nową siebie, ucząc się, jak radzić sobie na dworze. Choć
spotyka ją wiele cierpień, nie okazuje słabości – prawie nikomu. Prawie,
ponieważ czasem odzywa się w niej mała dziewczynka, potrzebująca miłości i
opieki, a dzieje się to – jak nietrudno się domyślić – w towarzystwie mężczyzn,
których darzy uczuciem. Niestety nie wszyscy na to zasługują… Na szczęście w
chwilach kryzysowych, ukształtowany przez lata cierpień charakter Katarzyny nie
zawodzi – znajduje ona siłę, by w kluczowym momencie stanąć na czele zamachu
stanu, który otwiera jej drogę do władzy i tronu samodzielnej władczyni,
Imperatorowej Wszechrusi.
Brak mi trochę w tej książce dokończenia dziejów carycy o
czas jej rządów, choć oczywiście autorka sprawnie rozwiązuje ten problem, nie
dając Barbarze możliwości kontynuowania opowieści. Trochę żal, bo to właśnie
późniejszy okres życia Katarzyny jest tym najbardziej fascynującym. Z drugiej
strony temat ten jest omówiony wzdłuż i wszerz zarówno w książkach
historycznych, jak i w literaturze, wszak, jak wspomniałam na samym początku,
jest to jedna z najbarwniejszych i najbardziej niejednoznacznych postaci
XVIII-wiecznej Europy. To, na czym postanowiła skupić się Ewa Stachniak jest
przedstawione dobrze i pomysłowo. Konstrukcja świata i postaci odpowiada mojej
wiedzy i oczekiwaniom. I trudno nie zgodzić się, że autorka zaprasza nas w
ciekawą podróż na „głupi dwór rozdanych ról”, jak to pisał Kaczmarski w utworze
„Sen Katarzyny II”.
Książka w sam raz dla mnie :D
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie musisz po nią sięgnąć, czyta się idealnie. (:
Usuń