sobota, 28 września 2013

Ewa Stachniak - "Katarzyna Wielka. Gra o władzę"

Moje zainteresowanie książką jest zrozumiałe – Zofia Augusta von Anhalt-Zerbst jest jedną z moich ulubionych postaci historycznych; postacią barwną i niejednoznaczną, Imperatorową Wszechrusi i Semiramidą Północy, mecenasem kultury i krwawą tyranką. W dodatku moją podwójną imienniczką! Trudno się zatem dziwić, że mając sposobność zagłębić się w książce Ewy Stachniak, od razu z niej skorzystałam…

Na wstępie powiem, że dla osób, które nie miały styczności z opisami tej książki, nieco zaskakujący może się wydać sposób narracji. Całą historię opowiada postać wykreowana – Barbara, córka polskiego introligatora, która dzięki umiejętnościom swojego ojca i szczęśliwej obietnicy carycy Elżbiety trafia na dwór Imperatorowej. Najpierw jako służąca, stopniowo wspina się po szczeblach dworskiej „kariery”. Zostaje zauszniczką Elżbiety i najbliższą przyjaciółką młodziutkiej Zofii. Jest baczną obserwatorką, a dzięki jej subiektywnym odczuciom, ocena życia carycy staje się dużo pełniejsza.

Historia opisywana w książce zaczyna się na długo przed przybyciem Zofii do Rosji, ale mam wrażenie, że jest to zabieg celowy, obrazujący czytelnikowi genezę sytuacji, w sam środek której niespodziewanie trafia młodziutka księżniczka. Pozwala to także od samego początku obserwować zachodzące w Zofii zmiany. A jest ich sporo, trudno bowiem przywyknąć do tak nieprzyjemnych warunków – zmiennych nastrojów carycy, zawistnych dwórek, komentujących każdy ruch, zauszniczek, dzielnie donoszących swojej pani o poczynaniach każdego… By żyć w takim środowisku trzeba stać się twardym, nawet jeśli nie miało się takiego zamiaru.

Taka też staje się Zofia. Wraz z przyjęciem imienia Katarzyny przyjmuje nową siebie, ucząc się, jak radzić sobie na dworze. Choć spotyka ją wiele cierpień, nie okazuje słabości – prawie nikomu. Prawie, ponieważ czasem odzywa się w niej mała dziewczynka, potrzebująca miłości i opieki, a dzieje się to – jak nietrudno się domyślić – w towarzystwie mężczyzn, których darzy uczuciem. Niestety nie wszyscy na to zasługują… Na szczęście w chwilach kryzysowych, ukształtowany przez lata cierpień charakter Katarzyny nie zawodzi – znajduje ona siłę, by w kluczowym momencie stanąć na czele zamachu stanu, który otwiera jej drogę do władzy i tronu samodzielnej władczyni, Imperatorowej Wszechrusi.

Brak mi trochę w tej książce dokończenia dziejów carycy o czas jej rządów, choć oczywiście autorka sprawnie rozwiązuje ten problem, nie dając Barbarze możliwości kontynuowania opowieści. Trochę żal, bo to właśnie późniejszy okres życia Katarzyny jest tym najbardziej fascynującym. Z drugiej strony temat ten jest omówiony wzdłuż i wszerz zarówno w książkach historycznych, jak i w literaturze, wszak, jak wspomniałam na samym początku, jest to jedna z najbarwniejszych i najbardziej niejednoznacznych postaci XVIII-wiecznej Europy. To, na czym postanowiła skupić się Ewa Stachniak jest przedstawione dobrze i pomysłowo. Konstrukcja świata i postaci odpowiada mojej wiedzy i oczekiwaniom. I trudno nie zgodzić się, że autorka zaprasza nas w ciekawą podróż na „głupi dwór rozdanych ról”, jak to pisał Kaczmarski w utworze „Sen Katarzyny II”.

2 komentarze:

  1. Książka w sam raz dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie musisz po nią sięgnąć, czyta się idealnie. (:

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.