niedziela, 23 kwietnia 2017

Jørn Lier Horst – „Kluczowy świadek” [przedpremierowo]


Nie jest żadną tajemnicą, że kryminały Jørna Liera Horsta są jednymi z moich ulubionych. Cenię sobie jego powieści za nieoczywiste zagadki, dopracowanie merytoryczne i kreację głównego bohatera, który trzyma się bezpiecznie daleko od gatunkowej sztampy. Horst jest też autorem, który w niezwykły sposób łączy wiedzę zdobytą podczas służby w policji z talentem pisarskim i darem opowiadania: umie przekazać to, co podpowiada mu wyobraźnia w taki sposób, aby zainteresować czytelnika. Myślę, że to jedna z przyczyn faktu, że seria o Williamie Wistingu tak się rozrosła i odniosła światowy sukces. Dziś polscy fani cyklu mają okazję do świętowania: w nasze ręce trafia pierwsza część opowieści, której kolejne odsłony znamy doskonale. 

Fabuła powieści stworzona została w oparciu o autentyczne wydarzenia, jedną z najbardziej znanych zbrodni w historii Norwegii. Samotny, starszy mężczyzna został brutalnie zamordowany we własnym domu pełnym śladów walki i przeszukiwania. Nic nie zginęło, choć widać wyraźnie, że ofiara była przed śmiercią torturowana. Przed śledczymi stoi nie lada wyzwanie, bo danych na temat mężczyzny jest niewiele, podobnie jak bliskich mu osób czy jakichkolwiek świadków. Komisarzom brak punktu zaczepienia, który pozwoliłby powiązać ofiarę ze środowiskami zdolnymi do tak wielkiego okrucieństwa, niełatwe jest też odnalezienie motywu. Rozpoczyna się walka o każdy, nawet najdrobniejszy trop.

Muszę przyznać, że spodziewałam się dużego rozrzutu w poziomie stylu autora między Kluczowym świadkiem a pozostałymi, znacznie późniejszymi powieściami z serii. Kiedy w podobnej kolejności odkrywałam książki Monsa Kallentofta, różnica była kolosalna. Ze zdziwieniem muszę jednak stwierdzić, że pierwsza część serii o Williamie Wistingu nie odbiega znacząco od późniejszych zarówno pod względem językowym, jak i fabularnym. Wciąż jest to przyzwoity kryminał z odpowiednią ilością zwrotów akcji, zapewniający rozrywkę, jak przystało na powieść z nurtu literatury popularnej. 

Jeśli chodzi o samą zagadkę, w gruncie rzeczy przypadła mi do gustu, chociaż jest na niej kilka rys. Przede wszystkim nie przepadam za zastosowanym w Kluczowym świadku wybieganiem w przyszłość: pierwsza scena książki jest tak oderwana od tego, o czym będziemy czytać przez kolejne kilkadziesiąt stron, że jej zaprezentowanie uważam za bezcelowe i naprowadzające czytelnika na niepotrzebne tory. I bez tego mamy przewagę nad komisarzami, co uważam za drugą drobną wadę: może to problem ze mną, ale już z przesłuchania pierwszego świadka wyciągnęłam znacznie więcej danych niż sam Wisting i szybciej dopasowałam do siebie elementy, a wierzcie mi, naprawdę rzadko mi się to zdarza podczas lektury kryminałów. Pomijając jednak te dwa drobiazgi powieść bardzo mi się podobała: była ciekawa i wciągająca dokładnie w takim stopniu, jak powinna. Autor zaprezentował nam przyjemnie pokomplikowaną zagadkę, która - w przeciwieństwie do swojego autentycznego pierwowzoru - zostaje rozwiązana. 

Przed lekturą Kluczowego świadka bałam się stawiać tej książce oczekiwania: wiedziałam, że to debiut i że mogę się na nim bardzo mocno zawieść. Na szczęście nic takiego się nie stało. Jestem przyjemnie zaskoczona stylem Horsta i sposobem prowadzenia przez niego akcji. Co prawda młodszy William Wisting, mimo ugruntowanej pozycji w policji, okazał się być śledczym nieco mniej sprawnym i bystrym, jednak dzięki lekturze późniejszych tomów serii wiem, że będzie się zmieniał tylko i wyłącznie na plus. 






Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Smak Słowa.
Premiera 26 kwietnia!


Gdy mrok zapada || Kluczowy świadek || Felicia forsvant || Når havet stilner || Den eneste ene || Nattmannen || Szumowiny || Poza sezonem || Psy gończe || Jaskiniowiec || Ślepy trop

5 komentarzy:

  1. Haha, wiesz, ze ja o tej początkowej scenie zapomniałam? Naprawdę! Dopiero jak przeczytałam o tym w Twojej recenzji to mi się przypomniała... I teraz nawet już nie wiem o co w niej chodziło. Więc zgadzam się, że była całkowicie zbędna. Też oczekiwałam dużej rozbieżności w chociażby stylu autora, a tu takie zaskoczenie. Ta powieść podobała mi się najbardziej ze wszystkich :)

    PS. Już są znane tytuły tomów trzeciego i czwartego, będą one wydane jeszcze w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bardzo się cieszę, że w końcu mogłam przeczytać pierwszy tom tej serii. I również się nie zawiodłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, widzę, żę mamy podobne odczucia co do poziomu pomiędzy pierwszym tomem a dalszymi, w sumie końcowymi zgodnie ze stanem aktualnym. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój plan na maj: przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi osobiście bardzo się podobały wszystkie książki tego autora, które przeczytałam. Ale to może dlatego, że jestem dość mało wymagająca co do tego gatunku.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.