Kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, poważnie zastanawiałam się, czy chcę po nią sięgnąć. Miałam okazję poznać dwie poprzednie odsłony cyklu o Ravnie i o ile pierwsza mi się podobała, o tyle w drugiej dostrzegłam wiele schematów, przez które nie byłam za bardzo zadowolona z lektury. Bałam się, że w przypadku Sekty będzie podobnie, ale ostatecznie zdecydowałam się, że dam autorowi jeszcze jedną szansę. Poprzednie części odłożyłam na biurko, żeby czekały na wyrok (trafią do sprzedania czy zostaną?), a sama zabrałam się do lektury. Zabrałam i przepadłam.
Ravn nie jest zbyt zadowolony z tego, czym musi się zajmować: średnio moralne prace detektywistyczne, które wykonuje, raczej nie współgrają z jego nastrojem i przekonaniami. Z drugiej strony musi jakoś opłacić miejsce do cumowania swojej barki, pieniądze są potrzebne również na alkohol, którym stale zagłusza wyrzuty sumienia po śmierci żony. W takich okolicznościach były policjant podejmuje się kolejnego zadania: bogaty biznesmen chce znaleźć swojego syna, z którym przed laty stracił kontakt, a który obecnie pełni rolę kaznodziei we własnym ruchu religijnym. Sprawa z pozoru banalna, a jednak Ravn od początku czuje, że coś tu jest nie tak...
Muszę przyznać, że tym razem absolutnie się nie zawiodłam, zarówno w kontekście stylu autora, jak i poprowadzenia głównego wątku. Bardzo cieszę się, że w trzeciej części cyklu Krefeld zdecydował się na odejście od schematu, który był bardzo wyraźny w poprzednich dwóch: tym razem nie mamy podziału na trzy perspektywy czasowe, co znacząco ułatwia zrozumienie całej zagadki. Opowieść otwiera mocna scena, jednak nie znamy jej finału, a brak umiejscowienia w czasie nie pozwala nam stwierdzić, kogo i czego tak naprawdę dotyczy – możemy tylko snuć domysły. Jej zadaniem jest wprawienie nas w nastrój niepokoju i zasianie ziarna niepewności, które będzie towarzyszyło nam już do samego końca, póki zagadka nie zostanie rozwiązana.
Tak jak wspomniałam w opisie fabuły, główną osią tekstu są poszukiwania, jakie Ravn prowadzi na zlecenie swojego klienta. Poznając kolejne fakty wraz z głównym bohaterem odkrywamy tajemnice zarówno rodziny zleceniodawcy, jak i poszukiwanego mężczyzny, który kilka lat wcześniej założył własny ruch religijny. Jak nietrudno się domyślić (zarówno po tytule, jak i otrzymawszy pierwsze informacje płynące z lektury), Wybrańcy Boga okazują się nie tyle ruchem misyjnym, co zwyczajną sektą - dokładnie w takim rozumieniu, jakie znamy z przekazów medialnych. Mimo że na ten temat można napisać wiele pokaźnych tomów, bardzo podobał mi się sposób, w jaki Krefeld ujął temat w swojej książce: skupił się na tym, co najważniejsze, by przekazać nam specyfikę życia w sekcie, a jednocześnie nie zasypał nas informacjami, które byłyby dla nas zbędne. Obraz, jaki wykreował autor, jest przerażający i bardzo autentyczny: od profilu osoby, która do sekty trafia, poprzez pseudo religijne praktyki, na zbiorowym szaleństwie kończąc. Moim zdaniem temat został wykorzystany świetnie.
Zdecydowanie zbyt rzadko dobrze przygotowane tło współgra poziomem z resztą książki – tym razem na szczęście również ogólne wrażenie pozostaje pozytywne. Z przyjemnością odkrywałam różne elementy sprawy, poznawałam nowe fakty, a lektura dostarczyła mi sporo różnorodnych emocji. Z jednej strony Ravn jest specyficznym bohaterem, którego obecność przynosi za sobą ironiczny humor, z drugiej zaś – cała sprawa naprawdę trzyma w napięciu. Jedynym mankamentem jest fakt, że w tekście znaleźć można kilka niepotrzebnych scen. O ile co do zasadności wątków prywatnych z życia komisarza można by się spierać (nie mam nic przeciwko nim, ale tym razem miałam wrażenie, że mimo usilnych starań autora toczyły się one zupełnie obok całej sprawy), o tyle sceny z udziałem jednej z bohaterek uważam za kompletnie niezwiązane z opowieścią i zbyteczne.
Na wspomniane wyżej niedociągnięcia można jednak przymknąć oko, co też z radością uczyniłam – jak dla mnie to tylko drobne rysy na naprawdę świetnej książce. Po Sektę należy sięgnąć chociażby ze względu na temat – dla mnie zawsze aktualny i ciekawy - ale też jeśli szuka się akurat całkiem niezłego kryminału. Wychodzi na to, że Krefeld odkupił nieco w moich oczach swoje winy i będę musiała sięgnąć również po kolejne odsłony cyklu. Ups...
Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu.
Premiera 3 listopada, jednak możecie zdobyć książkę szybciej, w dodatku z autografem autora! Już w sobotę, 29.10 Michael Katz Krefeld będzie podpisywał egzemplarze na stoisku Wydawnictwa Literackiego (D15) na Targach Książki w Krakowie. Ja niestety nie będę mogła tam być, ale Wam z całego serca polecam!
Wykolejony | Zaginiony | Sekta
Mi książka nie do końca się spodobała :) Niestety spodziewałam się czegoś innego niż finalnie dostałam :)
OdpowiedzUsuńNo tak, oczekiwania często zmieniają całkowicie spojrzenie na książkę - nie raz miałam podobnie.
UsuńBardzo chętnie sama się zmierzę :)
OdpowiedzUsuńChyba wiem, co chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńAle nie wiem kiedy. Tego jest tak dużo. Mam wrażenie, że na koniec roku wydawnictwa oszalały.
Niebawem się uspokoi, już tylko troszkę premier w listopadzie i potem spokojniejszy okres. ;)
UsuńCykl jeszcze przede mną, przyznam, że nie mogę się już doczekać tych spotkań. :)
OdpowiedzUsuńSuper, chętnie przeczytam bo jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńWłasnie jestem w trakcie czytania "Sekty". Pierwsza część przygód Ravna była rewelacyjna! Wciągnęła mnie i wessała tak, że nawet nie wiem kiedy ją przeczytałem. Wiem tylko, że stało się to błyskawicznie. Niejako z rozpędu od razu sięgnąłem po "Zaginionego" i tu troszeczkę się rozczarowałem. Już nie było tak spektakularnie, czegoś mi w tej powieści zabrakło i mam wrażenie, ze autor w paru momentach nieco "przedobrzył".
OdpowiedzUsuńTeraz (też z rozpędu) "Sekta". Zaczęło się bardzo ciekawie i co najważniejsze, Ravn w końcu musi jakoś zarabiać pieniądze. Ta kompletna beztroska i ciągłe picie na kredyt były już trochę irytujące. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję i z niecierpliwością będę oczekiwał na kolejny tom "Dybet". To oryginalny duński tytuł, ale po polsku znaczy Otchłań, więc zapowiada się równie emocjonująco.
Pozdrawiam...