czwartek, 4 lutego 2016

Victoria Scott – „Ogień i woda”

Do czego może posunąć się człowiek w obronie życia i zdrowia tego, kogo kocha? Tella Holloway, choć ma dopiero szesnaście lat, oddałaby wiele, aby jej brat wrócił do pełni sprawności sprzed choroby. Gdy w jej ręce trafia tajemnicza paczka, a w niej nadajnik informujący o zaproszeniu do wyścigu, w którym stawką jest lek na dowolną chorobę, dziewczyna nie waha się ani chwili – pod osłoną nocy wymyka się z domu i wyrusza w nieznane, nie do końca świadoma tego, na co tak naprawdę się decyduje.

Podoba mi się pomysł na tę książkę, bo, chociaż wykorzystuje pewne elementy książek z gatunku young adult, to nie jest rażącą kalką, która odebrałaby nam przyjemność z czytania. Cała historia bazuje na opowieści o współczuciu, poczuciu winy i miłości, która popycha nas do działań, o które nikt by nas nie posądzał, jednak w Wyścigu ramię w ramię idą zarówno młodsi, jak i starsi bohaterowie, a sam świat również wykreowany jest dość oryginalnie. Każdemu z uczestników towarzyszy pandora – unikatowy, stworzony specjalnie na tę okazję zwierzak, który posiada specjalne umiejętności i jest zaprogramowany dokładnie i wyłącznie do pomocy swojemu zawodnikowi. Plejada pandor i ich umiejętności jest naprawdę szeroka, a ich obecność przynosiła mi skojarzenia z Pokemonami.

Skoro już jesteśmy przy skojarzeniach – atmosfera książki przywodziła mi w pewnym sensie na myśl Więźnia Labiryntu – wiecie, poczucie niesprawiedliwości i zagrożenia związane z tym, że ktoś (nie wiadomo kto) organizuje uczestnikom piekielną rywalizacje zamiast po prostu udzielić im pomocy. Choć w przypadku „Ognia i wody” dostajemy część informacji na temat kulisów Wyścigu, wciąż nie wiemy wszystkiego, co dodatkowo podsyca naszą ciekawość. Sama rywalizacja wydała mi się z kolei mniej brutalna niż w przypadku większości czytanych dotąd powieści z gatunku YA, choć w oczywisty sposób zyskała na sile wraz ze śmiercią pierwszego uczestnika. Bardzo łagodnie wypadły również zachowania bohaterów. Zdziwiłam się, że tak duża grupa osób tak łatwo przystosowała się do tak trudnych warunków. Całodzienne marsze, brak wody, jedzenie węży, ciągłe poczucie zagrożenia – to tylko niektóre z niedogodności, które musieli znosić uczestnicy Wyścigu, tymczasem próżno szukać z ich ust jakiegokolwiek słowa skargi, co jest po prostu nienaturalne. Owszem, można to tłumaczyć wysoką motywacją, jednak w umyśle jedynej uczestniczki, którą obserwujemy dokładnie, takie refleksje pojawiają się naprawdę bardzo, bardzo późno.

Pod względem konstrukcji powieść również przypadła mi do gustu. Książkę czytało się płynnie, bez większych zgrzytów i naprawdę bardzo szybko ze względu na dynamiczną akcję. Wydarzenia, które są przedmiotem opowieści, zostały opisane należycie, bez zbędnego pochylania się nad szczegółami, co sprawia, że całość jest naprawdę wciągająca. Język autorki również jest przyjemny. Spodobał mi się pomysł na tę książkę, a także fakt, że wątek miłosny (tak, tak, to było konieczne w powieści YA) został poprowadzony tak, a nie inaczej – subtelnie, a przede wszystkim bez trójkąta i niekończącego się paplania o własnych rozchwianych emocjach podczas realnego zagrożenia życia. Jedyne co mogę zaliczyć na minus to sceny walk między pandorami – muszę przyznać, że należę do osób, które trudniej znoszą cierpienie zwierząt i ludzi, zarówno w filmach, jak i książkach, więc wolałabym, aby to bohaterowie stanęli do walki, a nie zasłaniali się swoimi pomocnikami. Na szczęście nie były to fragmenty stanowiący główną oś książki i pojawiały się relatywnie rzadko.

Czy mogę polecić tę książkę? Z czystym sumieniem, bo wypada naprawdę doprze na tle innych przedstawicieli gatunku, głównie ze względu na pomysł i odejście od pewnych sztampowych schematów YA. Osobiście czekam z niecierpliwością na kolejną część (premiera już 17 lutego!), bo jestem ciekawa, jakie rozwiązania fabularne przygotowała dla nas autorka. Mam nadzieję, że będę usatysfakcjonowana!





Za wspaniałą przygodę z książką dziękuję serdecznie wydawnictwu IUVI.

18 komentarzy:

  1. Ehhh... Kiedy ja przeczytam te wszystkie książki, na które mam ochotę? Życia mi nie starczy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę już 17 będzie kolejna część? ? Super :) mi też książka się podobała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, też się nie spodziewałam, że tak szybko będzie następna. Jakoś w trakcie czytania pierwszej się dowiedziałam. :)

      Usuń
  3. Kolejna książka, którą warto przeczytać... Chyba się w nią zaopatrzę po urodzinach ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle dobrego już słyszałam o tej książce, że coraz bardziej zastanawiam się nad jej przeczytaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze, że nie jest kolejnym gniotkiem jakich teraz pełno na rynku YA. Na pewno po nią sięgnę i oczywiscie po kontynuację też ;) Pozdrawiam
    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, w nurcie YA wychodzi równie wiele dobrych książek, jak totalnie słabych. Tylko skąd wiedzieć, które warto znać, skoro opinii jest tyle, co czytelników? ;<

      Usuń
  6. Wydawała mi się ciekawa, choć miałam momenty, gdy sądziłam, że przypomina mi "Igrzyska śmierci". Niemniej drugą część na pewno kupię ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z "Igrzyskami..." zupełnie mi się nie kojarzyła, już prędzej z "Więźniem Labiryntu". Ale i tak nie było źle z tymi skojarzeniami. ;)

      Usuń
  7. Bosze, mam ogromną ochotę na tę serię - tyle osób chwali, że aż trudno mi w to uwierzyć :D

    Uściski,
    Tirindeth's

    OdpowiedzUsuń
  8. Już od jakiegoś czasu poluję na tę książkę, na razie bezskutecznie, ale kto wie, może kiedyś się uda. :D
    Pozdrawiam!
    Hon no Mushi

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie osobiście to najgorsza książka roku poprzedniego :) a teraz przyszła do mnie jej kontynuacja - ciekawe co z tego wyniknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, zazdroszczę trafiania wyłącznie na książki lepsze niż ta. :D A tak całkiem serio, wiadomo - nie każdemu się podoba, a to taki gatunek, gdzie oceny książek potrafią być naprawdę bardzo skrajne.

      Usuń
  10. Mi ta książka ogromnie przypadła do gustu i już jestem po kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chodzi już za mną od dawna, ale mam jeszcze wiele do przeczytania więc prędko po nią nie sięgnę. Nie w najbliższym czasie, ale na pewno ją przeczytam. Kolejne części też :)
    Pozdrawiamy
    Jadwiga i Zając
    Zajęcza Nora

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że książka odchodzi od niektórych schematów, a wątek miłosny został poprowadzony subtelnie i co najważniejsze, bez żadnych trójkątów :D Mam ją w planach i na pewno za jakiś czas po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bark trójkąta to niesamowity plus, zawsze o tym wspominam, gdy zdarzy się w YA. :D

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.