wtorek, 9 lutego 2016

Jennifer Donnelly – „Wielki błękit”

Gdzieś w odmętach morskiej wody mieści się tajemnicze królestwo Miromary – kraj rządzony przez kobiety (syreny) w prostej linii pochodzącej od Moruadh, legendarnej matki-założycielki. Choć władza jest tu dziedziczna, małżeństwo przyszłej władczyni zawsze pozostaje sprawą otwartą i istotną ze względu na polityczne sojusze. Zaręczyny następczyni tronu są bardzo ważne dla państwa i łączą się z pokazem siły razem dając spektakularne święto zwane Dokimi. To do niego przygotowuje się córka obecnej królowej, Serafina – młoda syrena, której spokój już niebawem zostanie zburzony. Dziewczynę dopada tajemniczy sen, który karze jej porzucić wszystko co znała i poddać się przeznaczeniu, jakim jest ratowanie podwodnego świata przed unicestwieniem. W obliczu nadchodzących wydarzeń będzie zmuszona potraktować go naprawdę poważnie…

Wielki błękit to pierwsza odsłona czterotomowego cyklu Saga ognia i wody inspirowanego baśniami i mitologią. Na potrzeby swojego pomysłu autorka stworzyła naprawdę ciekawy świat, który z jednej strony jest zupełnie inny od ludzkiego, a z drugiej bardzo przyjemnie z nim współistnieje. Podwodna kraina jest w pewien sposób wpleciona w znaną nam rzeczywistość i świetnie do niej pasuje; nie odczuwamy w tym zakresie żadnych poważniejszych zgrzytów. Syreny w swym postępowaniu są bliskie ludziom, cechują się podobnymi pragnieniami, uczuciami i potrzebami, a więc ich zachowanie jest dla nas łatwe do przyswojenia, a główna bohaterka, mimo że nie jest człowiekiem, jest nam równie bliska co pozostałe przedstawicielki powieści dla młodzieży. Jest jednak jedna podstawowa różnica: Serafina, choć dopiero stoi u progu dorosłości, jest istotą dużo sprawniej myślącą niż większość swoich książkowych rówieśniczek – na początku książki jej umysł zaprzątają naprawdę różne sprawy, także te mniejszej wagi, jednak w obliczu zagrożenia dziewczyna jest w stanie skupić się na właściwym celu i zadaniu, które ma do wykonania.

Jednak postać Serafiny nie jest jedyną, która pojawia się na kartach powieści – już sama fabuła przewiduje co najmniej pięć innych równie ważnych bohaterek. Muszę przyznać, że chociaż bałam się takiej mnogości osób, pomysł wydaje się mieć całkiem spory potencjał. Już po małej próbce, jaką otrzymujemy w części pierwszej, widać wyraźnie, że bohaterki są różne i mają nie tylko indywidualną historię, ale też zestaw charakterystycznych cech. Jeśli to właśnie one mają być kluczem do całej zagadki i główną osią opowieści, sukces jest gwarantowany.

Jeśli chodzi o treść książki – również pod tym względem nie mam jej czego zarzucić. Już od pierwszej strony wciągnęłam się w opowieść, mimo że teraz, z perspektywy czasu, proporcje fabularne wydają mi się nieco zaburzone. Gdy szukałam jednego z fragmentów, zauważyłam, że wstęp do głównych wydarzeń był dość długi, natomiast zakończenie bardzo krótkie, jednak podczas lektury zupełnie tego nie odczuwałam. Warto też pamiętać, że powieść będzie rozłożona na większą liczbę tomów i to w ich kontekście należy rozpatrywać ogólne wyważenie fabuły. W Wielkim błękicie autorce udało się wyrównać proporcje pomiędzy wprowadzeniem czytelnika w nowy świat, a nadaniem akcji dynamizmu; przy tej książce nie ma szans na nudę, bo zawsze znajdzie się jakiś interesujący element, który popchnie czytelnika do dalszej lektury.

Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o wydaniu. Pod względem wyglądu wewnętrznego książka przypomina te dla młodszego odbiorcy, co może być mylące – mamy tutaj dużą czcionkę i uszlachetnienia na początku rozdziałów, wewnątrz okładki znajdziemy również mapę mórz, a wszystko to robi mniej „dorosłe” wrażenie niż miało to miejsce chociażby w przypadku Pojedynku. Jednak tym, co naprawdę zwraca naszą uwagę, jest okładka – piękna i lekko mroczna syrena, a także połyskujące litery tytułu. Niestety, te ostatnie przegrały starcie z torebką już przy pierwszej podróży i zwyczajnie się wytarły, co chyba nie powinno się stać… Na szczęście nie jest to element, który mógłby zagrozić ogólnej ocenie.

Wielki błękit to książka, która pozostawia po sobie bardzo pozytywne wrażenie. Znajdziemy tu wartką akcję, ciekawy pomysł i dobrze skonstruowany świat umiejętnie wpleciony w znaną rzeczywistość. Do tego dochodzi interesująca fabuła i bohaterowie o wielkim potencjale. Czego chcieć więcej? Kolejna część ląduje na mojej liście „do przeczytania” i mam wielką nadzieję na pojawienie się kolejnych.

5 komentarzy:

  1. Mam już drugi tom na półce i nie mogę się doczekać dalszych przygód syren :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkąd tylko zobaczyłam tę książkę ciągle myślę o tym, czy mogłaby mi się spodobać. Muszę w końcu przeczytać. ;)
    A okładka - cudowna!

    czytanienaszymzyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również skusiła właśnie okładka. :)

      Usuń
  3. Niby brzmi zachęcająco, ale sama nie wiem czy to do końca moje klimaty.. Może żeby się przekonać kiedyś po nią sięgnę ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Rav http://swiatraven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabuła brzmi bardzo interesująco, lubię książki inspirowane baśniami. Do tego wartka akcja i bohaterowie z potencjałem - może być ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.