wtorek, 16 października 2018

Marta Kisiel – „Pierwsze słowo” [przedpremierowo]



Nie jestem fanką opowiadań.

Mam wrażenie, że w ten sposób zaczynam każdą opowieść o zbiorze krótkich form, jaka tylko pojawiła się na tym blogu opatrzona moim nazwiskiem. W tym krótkim zdaniu zawiera się cały mój lęk i niepewność – bo właśnie te dwa uczucia towarzyszą mi zawsze, kiedy sięgam po opowiadania. Wciąż jednak próbuję, licząc, że któryś z dobrych ziomków autorów mnie do nich przekona. Że się nie wynudzę. Że nie będę tęsknić za bohaterami, z którymi nawet nie zdążyłam porządnie się zżyć...

Pierwsze słowo to zbiór 11 tekstów Marty Kisiel. Część z nich była już publikowana wcześniej (choć nie sądzę, żeby dotarła do szerokiego grona odbiorców – pojawiały się głównie w czasopismach fantasy), ale znajdziemy tu również kilka premier. W dodatku bardzo obiecujących! Poszczególne opowiadania są zróżnicowane zarówno pod względem długości, jak i tematyki. Jest horror, mitologia, klimat noir, klasyczna fantastyka i groteska, a to wszystko doprawione lekkim piórem i ogromną dawką humoru.

Ze względu na duży miszmasz stylów i gatunków, zbiór jest bardzo różnorodny. Dzięki temu rosną szasne, że każdy znajdzie coś dla siebie, ale też nie każdemu spodobają się absolutnie wszystkie zawarte tu opowiadania. Ot, jedne lepiej wpasują się w nasz gust, inne mniej. Moje serce bezapelacyjnie skradły dwa znane już szerszej publiczności, pochodzące prosto z kiślowersum: Dożywocie oraz Szaławiła. Ten styl, ten humor, te postaci! Mogłabym czytać o nich bez końca! I tak, wiem, że jestem sto lat za mieszkańcami Czarnego Lądu, ale naprawdę z powieści Ałtorki czytałam tylko Toń... Cała zabawa z Nomen Omen, Dożywociem i Siłą niższą jeszcze przede mną!

Jeśli chodzi o pozostałe opowiadania, szczerze uwielbiam otwierającą zbiór Rozmowę dyskwalifikacyjną za humor, treść i puentę. I choć autorka zarzeka się, że opisany w niej barwny korowód inspirowany jest jej doświadczeniami z czasów studenckich i kolejkami przed dziekanatem, wciąż uważam, że równie trafnie pasuje on do społeczności Pyrkonu. Na uwagę zasługuje również Przeżycie Stanisława Kosika, które stanowi w zbiorze element niepokojący i poruszający pewne czułe, emocjonalne struny. To jedna z rzeczy, którą lubię w opowiadaniach: potrafią wywrzeć na czyteniku mocne i długotrwałe wrażenie.

Cóż więcej mogę Wam powiedzieć? Idźcie, kupujcie i czytajcie, albowiem Ałtorka pisze świetnie – nieważne czy długo, czy krótko. Ten styl, humor i bogactwo językowe zasługują na jak największy rozgłos, a zbiór na pochwałę. Choćby po to, żeby szanowna Marta Kisiel nie pisała więcej, że nie umie tworzyć opowiadań, bo bardzo, bardzo mija się z prawdą.







Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Uroboros
Premiera 17 października!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.