środa, 25 października 2017

Vince Flynn – „Amerykański zabójca”



Przywiązanie do zasady "najpierw książka – potem film", potrafi być bardzo problematyczne, zwłaszcza jeśli o istnieniu tej pierwszej dowiadujemy się z trailera, który miga nam przed oczami gdzieś w kinie. Kolejny raz w tym roku miałam okazję zmierzyć się z taką sytuacją: musiałam szybko zorganizować sobie egzemplarz książki, żeby pochłonąć go jeszcze przed seansem. W przypadku American Assassin nie wyszło mi to na zdrowie... Do momentu pójścia do kina przeczytałam dokładnie połowę – zbyt mało, żeby czuć satysfakcję, a jednocześnie zbyt dużo, żeby w pełni cieszyć się umiarkowanej jakości ekranizacją. 

Ale dajmy temu spokój, ten tekst nie ma być przecież porównaniem książki z filmem. Skupmy się na słowie pisanym.

Mitch Rapp byłby idealnym kandydatem do służb specjalnych: wysportowany, silny, wszechstronnie uzdolniony, inteligentny, dokładny, a do tego fenomenalnie ukierunkowany na cel. Problem w tym, że sprawa, o którą ma walczyć, jest dla niego silnie personalna. Kilka lat temu narzeczona Mitcha zginęła jako jedna z ofiar katastrofy samolotu; katastrofy, co trzeba dodać i podkreślić, spowodowanej przez organizację terrorystyczną. Od tej pory jedynym celem bohatera jest dokonanie zemsty, co jest jego ogromną siłą, a jednocześnie największą słabością.

Cykl o Mitchu Rappie należy do najpopularniejszych serii powieści sensacyjnych i został bardzo dobrze przyjęty na świecie już wiele lat temu. Do tej pory ukazało się 11 części, 8 z nich zostało wydane w Polsce. Nie dziwię się twórcom filmu, że zdecydowali się sięgnąć po tę historię – wszelkie prawa naturalne kazałyby sądzić, że wartka akcja lepiej sprawdzi się na ekranie, wśród efektów specjalnych, pościgów i widowiskowych wybuchów. Tym razem jednak – i jestem tym totalnie zaskoczona – wersja książkowa odpowiada mi milion razy bardziej. 

Amerykański zabójca nie jest typową powieścią sensacyjną, albo może to Vince Flynn nie jest typowym autorem gatunku; przede wszystkim w książce znajdziemy całą masę szczegółowych i bardzo trafnych opisów. Autor pochyla się nad psychiką postaci i misternie ją konstruuje – w życiu bohaterów nic nie dzieje się bez przyczyny, a ich charaktery są mocne, dobrze zaprezentowane. Osoby kluczowe dla fabuły są ze sobą ściśle powiązane, a siatka zależności jest bardzo dokładnie utkana. To coś więcej niż prosta, jednowymiarowa strzelanka, do której przyzwyczaiło mnie amerykańskie kino akcji (i książki sensacyjne, choć tych nie czytałam zbyt wielu) – tutaj naprawdę jest nad czym się pochylić i czym zainteresować.

Zachwycam się zwłaszcza kreacją głównego bohatera – Mitch, jak wspomniałam, jest osobą wykraczającą poza normy, zwłaszcza jeśli chodzi o inteligencję (zarówno pod względem analizy, jak i reakcji). Jest niepokorny, nie podporządkowuje się, co czyni go bardzo interesującą postacią. Dzięki wnikliwemu opisowi mamy okazję prześledzić, co dzieje się w jego głowie i jakie czynniki wpływają na poszczególne decyzje – to, co dla jego przełożonych jest szaleństwem i czystą niesubordynacją, dla bohatera i czytelników ma wymiar bardzo sensownego planu. Dzięki temu sympatyzowanie z Mitchem nie sprawia nam trudności, nawet jeśli przekracza on wszelkie normy: zarówno te moralne, jak i biurokratyczne. 

Warto podkreślić, że na bogatym opisie absolutnie nie cierpi akcja – powieść, mimo że obszerna, jest dynamiczna i bardzo płynna w odbiorze. Tam, gdzie wydarzenia zwalniają, autor stosuje całą masę zabiegów, które nie pozwalają na nudę: wplata pojedyncze, ciekawe sceny lub wprowadza przeskoki czasowe. Sam temat również jest aktualny i interesujący: walka z terroryzmem wciąż rozpala umysły ludzi na całym świecie i pewnie będzie tak jeszcze przez wiele lat. 

Podsumowując krótko cały ten wywód muszę powiedzieć, że fajnie jest trafić na powieść-reprezentantkę danego gatunku, która jest napisana po prostu dobrze i ciekawie. Do tej pory byłam święcie przekonana, że sensacja jako taka znacznie lepiej sprawdzi się na wielkim ekranie, bo możliwości są inne i łatwiej jest zaakcentować pewne jej cechy charakterystyczne. Nie brałam pod uwagę, że siła historii może leżeć w czymś innym – naprawdę dobrze przygotowanych postaciach i samej fabule, która jest interesująca od początku do końca. Cieszę się, że miałam okazję poznać obie wersje tej historii, bo gdyby nie film, prawdopodobnie nigdy nie sięgnęłabym po książkę. A teraz będę wypatrywała kolejnych tomów!


5 komentarzy:

  1. Czytałam jedną powieść tego autorka. Ciocia mi ją dała, bo to ponoć bardzo poczytny autor w USA. Cóż powiedzieć, czytało mi się dobrze. Trochę mi przypominało starą sensację w stylu Ludluma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, tak, mnie również ta książka tak się skojarzyła. :)

      Usuń
  2. Dobrze wiedzieć, że również jest książka, a nie tylko film :)
    Chętnie sama również ją przeczytam i po niej chętnie zabiorę się za film, który i tak czekał w kolejce do obejrzenia :)
    Pozdrawiam, Tiggerss
    http://tiggerssreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrząc po okładce raczej bym po tą książkę nie sięgnęła, no może gdybym się baaardzo nudziła. Ale z tego co piszesz, to może być całkiem ciekawa przygoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez pewnie nie zwróciłabym uwagi na okładkę. Ba, nie sądzę, żeby przekonał mnie opis! Dlatego cieszę się, że ostatnio więcej chodzę do kina i trafiam na różnorodne zwiastuny, bo nie ma nic lepszego niż sformułowanie "na podstawie bestsellerowej powieści" tuż po bardzo zachęcającym zwiastunie. :)

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.