wtorek, 31 października 2017

Narkobaronowie i Kinder Niespodzianki, czyli ulubieńcy października​








Październik był dla mnie bardzo męczącym miesiącem, zwłaszcza pod koniec, kiedy tydzień z życiorysu wyjęła mi praca na Targach Książki w Krakowie. Nadal jednak udaje mi się szarpać z czasem i znajdować chwilę lub dwie na przyjemności  w tym przypadku seriale, testowanie kosmetyków i... czekoladę! Zapraszam Was serdecznie na ulubieńców tego miesiąca, czyli najskuteczniejsze (dla mnie!) umilacze jesieni.


Podaj dalej!

Od bardzo dawna zastanawiałam się, na czym polega fenomen tej gry  czytając opis nie czułam zbytnio tej zabawy, nie wydawała mi się atrakcyjna. Jakie to szczęście, że podczas ostatniej imprezy firmowej miałam okazję w nią zagrać!

Podaj dalej! to w gruncie rzeczy kalambury, ale dużo fajniejsze dla takich osób jak ja  tych, które nienawidzą wychodzić na środek i machać rękami. Do tego dochodzi połączenie z głuchym telefonem, bo wylosowane hasło rysujemy, po czym podajemy dalej do zinterpretowania kolejnemu graczowi. On próbuje zgadnąć, co narysowaliśmy i zapisuje hasło, a następna osoba  znów rysuje. W większości przypadków gdy notes do nas wraca, ostatnie hasło totalnie różni się od poprzedniego. 

Co ważne - nie trzeba umieć rysować. Prawdę mówiąc im gorzej nam idzie, tym jest zabawniej.


Narcos 3


Wiem, że premiera trzeciego sezonu była 1 września  miałam nawet plan, żeby z tej okazji wziąć wolne w pracy, ale jakoś nie wypaliło. Ogólnie ostatnio ciężko jest mi wygospodarować czas na seriale i oglądanie zawsze odbywa się kosztem czegoś innego. Ale czasem warto. 

Jeśli chodzi o samo Narcos, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Scenarzyści wykonali naprawdę dobrą robotę i moim zdaniem wykorzystali potencjał opisywanej historii. Postaci, które do tej pory były drugoplanowe, pięknie się rozwinęły i zyskały indywidualny charakter; każdy z bossów kartelu z Cali to inna osobowość, podejście do interesów i reakcje na trudną sytuację. Sam serial trzyma w napięciu, świetnie balansuje między faktem a fikcją (uwielbiam to, w jaki sposób wplatane są tutaj elementy rysu historycznego), no i pełen jest naprawdę dobrych scen, wśród których prym wiedzie finał pierwszego odcinka.

Gorąco polecam, to jeden z moich ulubionych seriali.


Super Hero Girls w Kinder Niespodziankach



Niczym zebra z reklamy Wedla będę namawiała, by co jakiś czas odzyskiwać swoją dziecięcą radość (a najlepiej nigdy jej nie tracić). Mam na to kilka sprawdzonych sposobów, a jednym z nich jest... Kinder Niespodzianka. Zwłaszcza, jeśli zabawki są tak przyjemne, jak ostatnia kolekcja powstała w kooperacji z DC. 

W tym miesiącu dostałam pierwszą pełnoetatową pensję. Co kupiłam najpierw? Sześć czteropaków jajek z niespodzianką, moi drodzy. Tak się bawią bogaci.


Polskie kosmetyki naturalne



Jakoś tak wyszło, że październik był dla mnie miesiącem testowania kosmetyków, na które od dawna miałam ochotę.

Krem do rąk z Yope zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie  świetnie nawilża i szybko się wchłania, dzięki czemu mogę go trzymać w pracy (komputer), a jego zapach sprawia, że mam ochotę używać go cały czas (mam wersję zielona herbata i mięta, jakby coś). Możecie się śmiać, ale to ostatnie jest bardzo dużą zaletą, bo do tej pory ciągle o nim zapominałam! Wciąż uważam, że 30 zł za krem do rąk to lekka przesada, ale niczego nie żałuję.

Pozytywnie zaskoczyła mnie również firma Resibo. Skusiłam się na krem pod oczy oraz osławione "czyniące cuda" serum. O ile do pierwszego kosmetyku raczej nie wrócę (jak dla mnie ma zbyt lekką formułę), o tyle drugi naprawdę sobie chwalę. Mam bardzo odwodnioną skórę (kiedyś myślałam, że tłustą, ale to temat na zupełnie inną opowieść...) i powiem szczerze, że jak do tej pory nie trafiłam na kosmetyk, który by tak obłędnie nawilżał. Jeśli używam go wieczorem, na drugi dzień skóra jest miękka i delikatna, a samo serum mimo olejowej formuły nie zatyka porów.

Trzecią marką, której testowanie zaczęłam w październiku, jest Ministerstwo Dobrego Mydła – firma, którą, jak do tej pory, znałam jedynie ze świetnie prowadzonego fanpejdża. Już dawno upatrzyłam ich słynny sztyft śliwkowy jako prezent gwiazdkowy dla mojej Mamy, a że do oferty trafił w zestawie z dwoma innymi produktami... Cóż, postanowiłam rozpieścić też siebie. Zarówno peeling, jak i olej są rewelacyjnie i działają cuda na skórze: złuszczają, odżywiają, nawilżają. I jak pachną! 


Ktoś dobrnął do końca? Rany, jesteście wielcy! Niech fajne rzeczy będą z Wami!
Co odkryliście w tym miesiącu? Powiedzcie koniecznie, pamiętajcie, że zbieram Wasze polecanki!


8 komentarzy:

  1. W "Narcos" pierwsze dwa sezony wydają mi się zbyt rozwleczone - te wszystkie ucieczki, przeniesienia itd. sprawiają, że w pewnym momencie miałam wrażenie, że oglądam coś, co było kilka razy. Trzeci sezon pod tym względem podoba mi się o wiele bardziej. Za to brakuje mi w nim tych symbolicznych scen (albo przestałam je zauważać) - tu jakieś ciekawe zbliżenie, tam zatrzymanie kadru na czymś pozornie nie mającym znaczenia. Ale ogólnie podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie właśnie podoba mi się konstrukcja właściwie wszystkich sezonów "Narcos" i nie odczułam ani rozwleczenia, ani powtarzalności. Ale może jestem nieobiektywna, bo temat tak mocno mnie wciągnął. ;)

      Usuń
  2. Dobrze, że wypłata została przeznaczona na to, co najważniejsze, a wiadomo, iż w życiu kobiety czekolada jest niezbędna... Mam to samo! A jak dawno nie jadłam Kinder Niespodzianki, to tylko ja wiem! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś już weszła w etap życia, gdy Twoja rola w temacie Kinder Niespodzianek ogranicza się do pomocy młodszym w złożeniu trudniejszej zabawki? ;)

      Usuń
  3. A myślałam, że tylko ja jestem taka dziwna i stara i kupuje kinder niespodzianki ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie przyklaskuję zaopatrywaniu się w Kinder Niespodzianki. Kto bogatemu zabroni! ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.