piątek, 15 kwietnia 2016

Marie Rutkoski – „Zdrada”

Do pierwszego tomu serii Niezwyciężona podchodziłam dość sceptycznie – dość długo czekałam z zabraniem się za niego, bo kilka razy zdarzyło mi się zawieść na tekstach powszechnie uważanych za wybitne. Kiedy w końcu książka wpadła w moje ręce, pochłonęłam ją jednym tchem i przekonałam się, jak bardzo jest wspaniała: fabuła gna do przodu jak szalona, a bohaterowie są kimś więcej, niż marionetkami targanymi przez pierwsze poważne uczucia. Choć po tak świetnym początku nie mogłam się doczekać kontynuacji, po nią również sięgnęłam z pewnym opóźnieniem. Gdybym miewała podobne refleksje, z pewnością żałowałabym, że nie zrobiłam tego wcześniej.

Przez przeczytaniem książki zdążyłam zapoznać się z całą masą opinii na jej temat i jestem zdziwiona, jak wiele osób pisało, że dużo czasu zajęło im wbicie się w jej rytm. Mnie opowieść pochłonęła właściwie od pierwszej strony i od razu poczułam się dobrze, wracając do znanego, ciekawego świata. Sytuacja, której jesteśmy świadkami w Zdradzie, jest nieco inna niż w Pojedynku – przez znaczną część fabuły obserwujemy osobno poczynania Kestrel i Arina, a każde z nich musi mierzyć się z wieloma wyzwaniami, zarówno związanymi z polityką, dobrem narodu, jak i własnymi przeżyciami wewnętrznymi. To połączenie różnorodnych dylematów jest w „Niezwyciężonej” bardzo wyraźne i dobrze skonstruowane: bohaterowie są autentyczni w swoim rozumowaniu, nie zatracają się w emocjach, ich priorytety są prawdziwe, a problemy zrozumiałe. Choć Kestrel pod względem wieku jest typową przedstawicielką YA – w Zdradzie zbliża się do swoich osiemnastych urodzin – jej życie jest podporządkowane innym czynnikom niż miłość. Rola, jaką pełni w społeczeństwie, każe jej dokonywać trudnych wyborów. Z drugiej strony nie oznacza to, że dziewczyna zawsze potrafi odsuwać namiętność na dalszy plan – ta niejednokrotnie pokrzyżuje jej plany i zmusi do refleksji nad tym, co jest najważniejsze.

Moim zdaniem największą siłą Niezwyciężonej, cechą, która stawia ją ponad większością podobnych opowieści o ciemiężonych narodach, niewolnikach i panach oraz młodych gniewnych zmieniających świat, jest autentyczność. Marie Rutkoski nie boi się nazywać rzeczy po imieniu, nie boi się prezentowania śmierci i nie ugładza jej, a bohaterom, którzy giną w imię politycznych rozgrywek, nie odbiera chwały poniesionych ran. Wiele elementów tej historii jest trudnych i brutalnych, ale taka jest specyfika tej opowieści; nie da się mówić o rewolucji, jeśli przemilczymy jej ofiary. Tutaj zobaczymy wszelkie aspekty dokonywanych zmian, zarówno te bezpośrednio widoczne, jak i związane z działaniem „zza kulis”, poznamy też bohaterów niejednoznacznych, trudnych i ciekawych. W tej opowieści nawet miłość naznaczona jest wieloma ranami, niedomówieniami i trudnościami.

W trylogiach druga część zwykle pełni rolę fabularnego łącznika i nie inaczej jest w przypadku Zdrady; nie oznacza to jednak, że jest to część w jakiś sposób gorsza, czy też mniej ciekawa sama w sobie. Prawdę mówiąc jestem zdziwiona, jak płynnie i dobrze czytało mi się ten tom cyklu. Opowieść jest dokładnie taka, jak zapamiętałam: dynamiczna, odpowiednio skomplikowana, interesująca i bardzo bezpośrednia; bohaterowie nadal wzbudzają moje zainteresowanie. Nie mogę się doczekać finału tej historii i przyznaję wprost: mam bardzo wysokie oczekiwania. Czuję jednak, że Marie Rutkoski jest w stanie im sprostać, bo to, co stworzyła do tej pory, jest na naprawdę niesamowitym poziomie. Ta historia dopieszcza mnie pod każdym względem i pokazuje, że można jeszcze stworzyć dobre i wcale nie oszałamiająco schematyczne YA, które wciągnie czytelnika bez reszty i powali na kolana.





Pojedynek  |  Zdrada  |  The Winner's Kiss

16 komentarzy:

  1. Ja tę serię dopiero mam przed sobą i mam cichą nadzieję, że przypadnie mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy tom mnie zachwycił! Miałam po nim kaca, a Zdrada już czeka na półce i nie mogę się doczekać aż przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie takie same odczucia po pierwszym tomie. :D

      Usuń
  3. Mam u siebie i ja już czekam na trzeci tom :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka jest super i dla niej mogłabym się skusić, ale opis tej serii nie do końca mnie przekonuje. Może to przejedzenie, może wybredność. Chwilowo się wstrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na pewno to zależy od tego, czy takie powieści po prostu Ci pasują - jak nie lubisz gatunku albo historia Cię nie ciekawi, to może być różnie... ;)

      Usuń
  5. Jestem ogromnie ciekawa jak autorka zakończy serię, ponieważ zakończenie zdrady wprowadziło mnie w osłupienie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczyłaś mnie tym stwierdzeniem, że innym trudno było się z początku wbić w rytm powieści (chociaż nie czytałam na tyle recenzji tomu drugiego, by sama to zauważyć), ponieważ podobnie jak w Twoim przypadku lektura pochłonęła mnie od pierwszych stron. W "Zdradzie" jeszcze bardziej Rutkoski zwraca uwagę na rozłam wewnętrzny postaci, jeśli chodzi o powinnoś wobec narodu i porywy serca, a udało jej się to fenomenalnie. Dokładnie, namiętność Kestrel niejednokrotnie zmusi ją do nieciekawych rozwiązań, choć bohaterkę podziwiam za konsekwentne dążenie do celu, nawet jeśli czasami kusiło ją, by dać sobie spokój. Jednak ta lojalność wobec ojczyzny to temat równie ważny, co miłość, i sprawia, że "Niezwyciężona" wyróżnia się na tle innych powieści YA; tutaj nie chodzi już tylko o jednego chłopaka i jedną dziewczyną, tutaj ważą się losy dwóch narodów i autorka nie zapomina o tym ani na chwilę.
    Rzeczywiście, Rutkoski wysoko postawiła sobie poprzeczkę, aczkolwiek trzeci tom sprostał wszystkim moim oczekiwaniom, nawet tym, o których nie miałam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś - tutaj postaci faktycznie myślą i adaptują się do sprawy w sposób realistyczny, nie kierują się jedynie uczuciami. Wydaje mi się, że właśnie to odpowiada za fenomen tej książki.

      Usuń
  7. Po przeczytaniu kilku recenzji mam mętlik w głowie. Nie wiem, czy w końcu się za ten cykl brać czy nie. Jedni twierdzą, że tylko pierszy tom był dobry, a drugi drętwy i nierówny. Tobie natomiast to jakoś nie przeszkadzało. I weź tu człowieku zdecyduj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja w którymś momencie przestałam czytać recenzje "Zdrady" (zanim jeszcze przeczytałam, żeby sobie nie zrobić spoilerów niechcący) i powiem Ci, że nie trafiłam na jakieś bardzo negatywne. ;) Ale decyzja jest Twoja, zawsze możesz zaczekać do premiery tomu trzeciego. ;)

      Usuń
  8. Dobrze, że akcja jest dynamiczna, a drugi tom stanowi dobrą kontynuację pierwszej części. Tematycznie jestem średnio zainteresowana, ale może się zdecyduję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To bardzo duży plus, że autorka tak autentycznie przedstawia dosyć trudne sytuacje. Przede mną jeszcze pierwsza część, ale jestem pewna, że po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.