piątek, 25 marca 2016

Linda Rodriguez McRobbie – „Niegrzeczne księżniczki”

Nie jestem do końca pewna, czy jako mała dziewczynka chciałam być księżniczką. Z perspektywy lat wydaje mi się, że nigdy nie przepadałam za wszechobecnym różem, cekinami i złotem; jeśli już oglądałam Disneya, to wyłącznie historie mniej stereotypowe, a jako nastolatka od książąt na białych rumakach zdecydowanie wolałam motocyklistów. Moją ukochaną baśnią była Królowa Śniegu i jeśli kiedykolwiek widziałam siebie w jakimkolwiek zamku, to jedynie rządzącą okrutnie z sercem skutym lodem. Tak, zdecydowanie nie byłabym „grzeczną” księżniczką… zupełnie jak bohaterki dzisiejszej opowieści.

Linda Rodriguez McRobbie rozpoczyna swą opowieść śmiałą tezą – pisze o tym, że wszechobecny fenomen księżniczek może mieć wiele negatywnych skutków dla dziewczynek, a później także wychowanych na nim kobiet. To trudny temat, bo wciąż brakuje badań, które potwierdziłyby tę zależność jednoznacznie; czynników może być zdecydowanie więcej (dlaczego winić bajki za kreowanie nieprawdziwego obrazu związku, a nie winić postępującego rozpadu relacji córek, matek i babć, które przekazywały tę wiedzę kolejnym pokoleniom?). Sama ubolewam nad spłyceniem i uschematyzowaniem baśni i dopiero uczę się odkrywać dawne wersje tych historii, które Disney praktycznie zmiótł w pył. Niestety, nie jestem pewna, czy ten akurat aspekt jest dobrym punktem wyjścia do dalszych rozważań. Autorka podnosi temat nierealnych wzorców i fałszywego obrazu księżniczek oraz ich wpływu na funkcjonowanie dziewczynki, jednak to spojrzenie, które pokazuje w swojej książce, mimo że faktycznie rozprawia się ze stereotypami, również mało nadaje się na wzór do naśladowania…

Przechodząc już do samej książki, bo przecież nie tylko ideologią człowiek żyje, muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. W Niegrzecznych księżniczkach czeka na nas 30 rozdziałów, a większość z nich to historie postaci nie tylko nieoczywistych, ale często zupełnie nieznanych. Osoby, które pasjonują się historią, zapewne odnajdą tu więcej „znajomych”, jednak dla zwykłego zjadacza chleba (a wierzcie mi, pod tym względem takim właśnie jestem) mnogość bohaterów jest po prostu niesamowita – nie miałam pojęcia o istnieniu Caraboo, Alfhildy, Khutulun czy Njingi z Ndongo, a to dopiero początek całej plejady gwiazd. Oczywiście duża ilość rozdziałów przy jednocześnie ograniczonej liczbie stron ma swoje przełożenie na słabe pogłębienie tematu, jednak – hej! – to przecież tak czy inaczej pozostaje świetna inspiracja do dalszych poszukiwań.

To chyba odpowiednie określenie na tę powieść – inspirująca. Autorka serwuje nam szereg biogramów ukazujących pokrótce historię danej księżniczki i uzasadniających, dlaczego jest ona wyjątkowa. Postaci uszeregowane są według 7 kategorii, które pokazują ich najbardziej wyraziste cechy; wśród tego grona znajdziemy imprezowiczki, ladacznice czy wariatki i faktycznie w każdym wypadku przytaczane fakty uzasadniają nadane im miano. Podoba mi się sposób, w jaki autorka ujęła swoją opowieść – nie znajdziemy tu niepotrzebnych wstępów i przydługich rysów historycznych, a jedynie treść ściśle związaną z tematem, w dodatku podaną w naprawdę przyjemny sposób. Styl autorki jest naprawdę lekki, a wiedza tak podana łatwo wchodzi nam do głowy dzięki charakterystycznym obrazom. Dodatkowym atutem książki są wtrącenia w postaci ciekawostek – swoiste rozwinięcia tematu o nowe postaci, kontekst historyczny lub tłumaczenie ciekawego pojęcia. To dobre ubarwienie opowieści, przerywnik w monotonii kolejnych biografii i świetna okazja do poszerzenia swojej wiedzy.; w dodatku zawsze są to elementy idealne w punkt, świetnie dopasowane do tematu.

Trzeba również wspomnieć o pięknym wydaniu – choć zdjęcie na okładce mnie osobiście nie zachwyca, patrząc na wnętrze jestem całkowicie dopieszczona. Strony tytułowe rozdziałów posiadają piękne uszlachetnienia, a wszelkie dodatkowe informacje zawarte w ramkach są idealnie wpasowane w tekst (co niestety wcale nie zdarza się tak często; prawdę mówiąc pierwszy raz od dawna widzę dobrze stworzone wtrącenia). Do tego wszystkiego dochodzą walory charakterystyczne dla serii, czyli twarda oprawa i przyjemna dla oka czcionka.

Nie zrażajcie się tym, co napisałam na początku – chciałam się tylko podzielić swoją refleksją, bo naprawdę cenię teksty, które skłaniają nas do przemyśleń! Niegrzeczne księżniczki to nowa odsłona znanej serii Prawdziwe historie, która zyskała niedawno linię light i taka właśnie jest ta opowieść: lekka, niezobowiązująca, inspirująca. Autorka rozprawiła się z mitem mówiącym, że wszystkie księżniczki to jedynie puste lalki, które mają za zadanie ładnie wyglądać i usidlić księcia; pokazała wiele kobiet takich jak my: nieidealnych, trudnych, popełniających błędy. Na pewno trzeba nam takich pomysłów i osób, które je zrealizują, bo Linda Rodriguez McRobbie wykonała świetną pracę – odkrycie i zgromadzenie takiej ilości ciekawych, nieszablonowych postaci wypadło świetnie i bardzo się cieszę, że miałam okazję tę książkę przeczytać.






Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.

8 komentarzy:

  1. Czytałam już recenzje tej książki i przyznam, że chciałabym poznać te "księżniczki". Ich biografie muszą być bardzo inspirujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki z tej serii zawsze przypadały mi do gustu, więc myślę, że z tą będzie podobnie. Jestem ciekawa biografii tych "księżniczek" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja „okres różowy” miałam w wieku trzech lat, potem mi totalnie przeszło. Jak podrosłam, to też wolałam motocyklistów - i uwielbiam do dziś, bo regularnie chodzę na żużel. :D Co do księżniczek, raczej też bliżej mi do Królowej Śniegu, bo potrafię być niesamowicie chłodna. Więc MUSZĘ przeczytać tę książkę. :D Bardzo lubię tę serię, choć czytałam dopiero dwie książki. Chciałabym kiedyś przeczytać i zebrać wszystkie i cieszy mnie to, że dołączyła do niej kolejna publikacja. Wydaje się bardzo ciekawa. Lubię historię, chociaż nie jestem jakimś specjalistą (noale rozszerzenie z historii do czegoś zobowiązuje xD) i też nic mi nie mówią wymienione przez ciebie imiona księżniczek. Więc tym bardziej czuję się zaintrygowana. Uwielbiam takie historyczne smaczki. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie przepadam za takimi książkami. Nie jestem pewna, czy zaciekawiłyby mnie opowieści o księżniczkach, mimo że w dzieciństwie chciałam być jedną z nich ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, zaciekawiłaś mnie, nie powiem.
    Chyba kiedyś sięgnę po tę pozycję, może nie w najbliższym czasie, ale to prawie na pewno nastąpi :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Muminek
    ksiazkowa-dolina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie do tej książki bardzo przyciąga, więc nawet jeżeli są jakieś mankamenty i tak przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawiłaś mnie bardzo. Jestem tutaj pierwszy raz i nie żałuję, że wpadłam. Oświadczam, że zostaję na dłużej! :D

    amyrysuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka jest naprawdę super. Nie mogłam się od niej oderwać, przeczytałam jednym tchem. Napisana bardzo przystępnym językiem, bardzo mi się też podobał dobór bohaterek.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.