Nie jestem w stanie ująć w zdania (a słownictwo mam bogate!) tego, w jakim napięciu czekałam na kolejną książkę Roberta Małeckiego. Skaza i Wada, które umilały mi zeszłoroczną majówkę, były fenomenalnie i tylko podsycały apetyt na więcej. Razem z resztą fanów serii czekałam więc najpierw na informację o kontynuacji, a potem na własny egzemplarz Zadry. Wierzcie mi, że chwilami przypominałam istotę z memów, która przykleja nos do szyby i wypratruje kuriera! A gdy książka wreszcie trafiła w moje ręce, pochłonęłam ją w jeden dzień. Jak się domyślacie, była to kolejna świetna przygoda!
Tym razem punktem wyjścia dla całej opowieści są fragmenty ciała znalezione przypadkiem w podchełmżyńskim lesie. Komisarz Bernard Gross i jego ekipa zostają wezwani do porzuconej czaszki i kości, które najprawdopodobniej należały do mężczyzny. Szybko okazuje się, że to, co na pierwszy rzut okaz wyglądało na pozostałość okolicznych masowych mogił, ma zupełnie inne pochodzenie i będzie stanowiło początek wyczerpującego śledztwa pełnego niewiadomych.
Podobnie jak w przypadku poprzednich powieści z serii, tutaj również odnalezione zwłoki okazują się mieć związek ze sprawą, która już dawno trafiła do policyjnego archiwum. Tym razem chodzi o zaginięcie dwojga młodych ludzi – pary świeżo upieczonych magistrów – które miało miejsce przed piętnastoma laty. Policjanci decydują się jeszcze raz sprawdzić wszystkie tropy, które udało się zgromadzić ich kolegom na przestrzeni lat. Tylko czy rzeczywiście znajdą to, czego szukają? A może po raz kolejny sprawa okaże się bardziej zawiła, niż podejrzewano na początku?
Gdybym miała określić jednym słowem, jaką książką jest Zadra powiedziałabym, że spokojną. Ani ta, ani poprzednie powieści z serii o Bernardzie Grossie nie chwytają czytelnika za gardło, nie wrzucają go w wir akcji i nie paraliżują strachem, balansując na granicy thrillera. To historie nieco wolniejsze, pozwalające na prowadzenie własnych domysłów i wyciąganie wniosków. Autor snuje swoją opowieść rytmem zgodnym z metodycznie prowadzonym śledztwem, stopniowo dorzucając kolejne fakty, które krok po kroku składają się w całość tyleż spójną, co zaskakującą. To jedna z tych książek, w których jako czytelnicy nie dostajemy wystarczających danych, by zbyt szybko przewidzieć rozwiązanie zagadki. Dlatego śledzimy poczynania śledczych z wypiekami na twarzy i chcemy jak najszybciej poznać kolejne fakty. Mnie ten sposób prowadzenia fabuły bardzo odpowiada i sprawia, że nie jestem w stanie odłożyć książki nawet na chwilę.
Ważną cechą tej książki jest również bijąca z każdej strony melancholia. Przez cały czas trwania akcji w Chełmży i okolicach pada deszcz, co autor podkreśla i bardzo plastycznie odmalowuje, gdy policjanci chyłkiem przemykają po ulicach. Komisariat zdaje się być cały czas pogrążony w żałobie. Bohaterowie udają, że są w stanie poradzić sobie ze swoim życiem, podczas gdy tak naprawdę co i rusz dają się porwać demonom przeszłości, które wołają o uwagę. Zagęszczenie tragedii na centymetr kwadratowy jest ponadprzeciętne, co skutkuje ciężkim, choć (moim zdaniem) nie przytłaczającym klimatem.
Po trzecim tomie mogę też z całą pewnością przyznać, że książki prezentują się doskonale nie tylko jako pojedyncze powieści, ale również jako cykl. Z każdą kolejną lepiej poznajemy bohaterów, a relacje między nimi pogłębiają się i zmieniają. Pewne elementy z poprzednich książek znajdują w Skazie swoją ważną kontynuację i jestem pewna, że w kolejnych częściach (bo takie powstaną, prawda?) niejednokrotnie do nas powrócą. Choćby z tego względu zachęcałabym do czytania serii po kolei – zaczynając od Zadry nie tylko narobimy sobie spoilerów, ale również stracimy naprawdę ciekawe zagadki, które miał do rozwiązania komisarz Gross. Tym niemniej jeśli będziemy zdeterminowani, połapiemy się, o co chodzi, bo autor zadbał o umieszczenie w tomie trzecim zręcznych przypomnień o tym, kto jest kim.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Czwarta Strona.
Premiera 15 stycznia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.