czwartek, 7 września 2017

Jørn Lier Horst – „Felicia zaginęła”



Podczas prac budowlanych robotnicy dokonują makabrycznego odkrycia: wykopana zostaje szafka, w której znajdują się ludzkie szczątki. Mniej więcej w tym samym czasie do pokaźnego grona norweskich zaginionych dołącza kolejna osoba – młoda kobieta o bardzo trudnej sytuacji życiowej. Choć wszelkie okoliczności wskazują na samobójstwo, komisarz William Wisting nie daje za wygraną: angażuje się bezpośrednio w obie sprawy. Czy to możliwe, by miały ze sobą jakiś związek?

W porównaniu z czytanym pierwszym tomem serii, Felicia zaginęła podobała mi się znacznie bardziej. Konstrukcja sprawy była dużo bardziej sensowna i logiczna (chociaż nie obyło się bez rys), nie patrzyłam też na komisarzy z niedowierzaniem, gdy udawało mi się wyciągnąć z przesłuchania więcej niż oni sami. Tym razem śledczy działali sprawniej i wyciągali lepsze wnioski, akcja była płynniejsza i przyjemniejsza w odbiorze. Widać wyraźnie postęp pracy Horsta pomiędzy pierwszą a drugą odsłoną cyklu, co poczytuję jako bardzo duży plus: cenię autorów, którzy uczą się i stale rozwijają warsztat. Ponadto wielką zaletą jest sam pomysł: nawet jeśli Felicia... nie jest oparta na faktach, wciąż pozostaje opowieścią przemyślaną i mocno osadzoną w rzeczywistości.

Trzeba pamiętać, że kryminałami bywa różnie: czasem od połowy wiemy/domyślamy się, kto jest mordercą, innym razem niespodziewany twist sprawia, że wszystkie nasze podejrzenia okazują się nic nie warte. Obie te sytuacje są całkowicie normalne – nie mam żalu do autora, jeśli szybko rozgryzam, co i jak, bo często fabuła wynagradza mi brak zagadki. Ta sytuacja idealnie opisuje książki Horsta: czytelnik obeznany z kryminałami domyśli się tożsamości mordercy, ale wciąż nie będzie znał jego motywów; napięcie nie opadnie, a czasami może nawet wzrosnąć. 

Na plus należy również zaliczyć sposób, w jaki autor poradził sobie z dużą ilością bohaterów – wielu pisarzy mnoży ich niepotrzebnie, przez co równowaga historii zostaje zaburzona. W książce Horsta mamy do czynienia z dwiema (a nawet trzema!) równolegle prowadzonymi sprawami, co generuje sporą ilość świadków, ale też są to świadkowie wprowadzani mądrze i wnoszący coś do sprawy. Ich zeznania (często podzielone na kilka rozmów) ujawniają fakty w odpowiednim tempie i stopniowo uzupełniają obraz całej historii.. Są wartością, a nie utrudnieniem dla czytelnika.

Przywykłam już do braku chronologii w moim poznawaniu książek o Williamie Wistingu – na szczęście nie ma w nich zbyt wiele wątków związanych z prywatnym życiem bohaterów, więc spokojnie można traktować poszczególne części jako niezależne historie kryminalne. Tak tez odkrywam serię – szarpiąc ją po kawałku. Cieszę się, że już niebawem będę mogła sięgnąć po kolejną część, a gdy do Polski trafią wszystkie – kto wie, może pokuszę się o odświeżenie sobie całości w odpowiedniej kolejności? Wtedy mogłabym skupić się jedynie na sferze obyczajowej!







Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Smak Słowa.


Gdy mrok zapada || Kluczowy świadek || Felicia zaginęła || Når havet stilner ||
Den eneste ene || Nattmannen || Szumowiny || Poza sezonem || Psy gończe || Jaskiniowiec || Ślepy trop

4 komentarze:

  1. Jest coś gorszego od braku zagadki przy jednoczesnej kiepskiej fabule - bezpośrednie poinformowanie o rozwiązaniu bez stworzenia interesującego dotarcia do niego. :P Nie mam nic przeciwko kryminałom czy thrillerom z oczywistym rozwiązaniem, podanym wręcz na tacy. Jeśli droga, którą czytelnik musi pokonać do finału jest barwna, pełna zwrotów i przemyślanych posunięć, to również kupuję takie książki. Spartolenie tego boli jednak bardziej niż domyślenie się zakończenia przy niezbyt ciekawej historii. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to jest osobna kategoria i osobny krąg piekielny dla takich autorów. ;)

      Usuń
  2. Czytałam pierwszą część serii i miło spędziłam z nią czas. Dobrze jest wiedzieć, że druga tak dobrze wypada, bo już czeka sobie na półce :) Ciekawa jestem czy uda mi się odgadnąć tożsamość mordercy.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.