Podobnie jak wielu czytelników bloga i zapewne sporo grono odbiorców tej książki miałam w swoim życiu styczność z korporacją. Raz, relatywnie niedługo i mam nadzieję, że to doświadczenie wystarczy mi na całe życie. Dlatego teraz, ilekroć słyszę, że ktoś to właśnie na korpo oparł fabułę swojej powieści czy filmu, spodziewam się kilku elementów: bezwzględności, walki i wszelkiej maści nacisków. Wszystko to zwiastuje najczęściej dobrą i dynamiczną historię, więc cóż… sami rozumiecie, dlaczego się na tę książkę skusiłam.
Aleks Rymer właśnie dostał awans i jest z tego powodu raczej wściekły niż zadowolony – owszem, został partnerem w Green Stone, korporacji, dla której pracuje od lat, jednak nowe stanowisko wiąże się z przeprowadzką ze Stanów Zjednoczonych z powrotem do znienawidzonej Polski. Tak, został usunięty, bo stawał się zbyt mocnym graczem i zaczął zagrażać własnych mentorom; uczeń w którymś momencie przerósł mistrza, a teraz jest bardzo, bardzo niezadowolony… Do tego polscy pracownicy, którzy słyszeli o nim wiele i całkiem słusznie obawiają się zmian, szykują mu bardzo nieprzyjemne powitanie. Aleks będzie musiał zejść z piedestału i zacząć ponownie ciężko pracować, by udowodnić, że jest w tej branży najlepszy. Czyli, mówiąc krótko: pozbawiony wszelkich skrupułów.
Po przeczytaniu Mastera podziwiam Olgierda Świerzewskiego za dwie rzeczy. Pierwszą kwestią jest niesamowity język – dawno nie czytałam powieści tak dynamicznej i pełnej klimatu, a jednocześnie tak doskonale skrojonej. Najczęściej trzymające w napięciu książki napisane są prosto, a tu mamy do czynienia ze specyficznym rodzajem pisania, który mnie osobiście niesamowicie się spodobał. Drugą ważną sprawą jest to, że autor odważył się umieścić w centrum swojej opowieści bohatera negatywnego i to na jego postawie i życiu zbudować całą fabułę. Rymer mógł być męczący i denerwujący w swoim zachowaniu, a jednak autorowi udało się wykreować go tak, że stał się przerażającym symbolem idealnie mechanicznego pracownika. Pozbawiony skrupułów, moralnego kręgosłupa i zasad innych niż te związane z przetrwaniem korporacji Aleks jest człowiekiem-przykładem, którego można i powinno się bać.
W konstrukcji bohatera mocno zaskoczył mnie sposób prowadzenia jego wewnętrznego dialogu. Rymer jest osobą bardzo refleksyjną, analizuje otoczenie pod kątem wielu spraw, o których znaczna część ludzi nie myśli, jest spostrzegawczy i celny w swoich opiniach. Jednocześnie czytelnik, który ma okazję przyjrzeć mu się bliżej, zauważa, że bohater także przed samym sobą gra. Rymer jest cynikiem do szpiku kości, a jego zachowanie ma tak głębokie osadzenie, że bardzo ciężko jest dotrzeć do jego sedna, jednak autor podsuwa nam podpowiedzi właściwie od samego początku: obraz bohatera absolutnie nie jest kryształowy, mamy na nim pewne bardzo ważne skazy. Można by sądzić, że Aleks się odczłowieczył (tak dalece wyparł moralność, zasady, dobro), a jednak ma swoje słabości, tyle że bardzo głęboko ukryte. Choć zdecydowanie nie jest to bohater „do lubienia”, to na pewno fascynuje, szokuje i przeraża właściwie w każdej chwili.
Pod względem akcji nie mam powieści nic do zarzucenia – spodziewałam się bezwzględnej gry i dokładnie taką historię otrzymałam. Mimo swojej objętości i faktycznie dość rozmytego tematu, książka jest bardzo dynamiczna, spójna i wciągająca. To historia o władzy, więc zawiera sporo charakterystycznych elementów: eliminowanie konkurentów, przekupstwa, szantaże, obserwację przeciwnika, wyszukiwanie jego słabych punktów i bezwzględne ich wykorzystywanie. Do tej pory uważałam, że to mało uniwersalne, że takie tematy trzeba po prostu lubić, ale teraz sądzę, że niekoniecznie – książka Świerzewskiego jest tak dobrze zbudowana, że ma okazję przekonać do siebie szerokie grono czytelników. Ja zdecydowanie będę zachęcała do lektury, bo moim zdaniem warto po tę opowieść sięgnąć, choćby po to, żeby zobaczyć, jak nie chcielibyśmy, aby wyglądało nasze życie.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie wydawnictwu MUZA SA.
Chyba nie jest to powieść dla mnie, ale cieszę się, że Tobie się spodobała. Jedyny co mnie bardzo intryguję to ten negatywny bohater, bo szczerze powiedziawszy jest to zjawisko, które nie spotyka się często.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
In my different World
Lubię silnych bohaterów, a po Twojej recenzji Aleks Rymer przypomina mi trochę FU z "House of cards" ;) Sam opis powieści wystarczył, bym nabrała ochoty na zaopatrzenie się w tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzytając tę książkę też miałam pewne skojarzenia z "House of cards", bo ogólny klimat intryg i walki o władzę jest podobny, ale nie wiem, czy Rymer może się mierzyć z bohaterem tak niezwykłym jak FU. ;)
UsuńJuż mem tę książkę na swojej półce niebawem zacznę czytać. Cenie sobie w powieściach dynamiczne i wciągające akcje, więc i tym razem nie powinnam być zawiedziona :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie również się spodoba. :)
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to chętnie bym przeczytała choćby żeby zobaczyć jak wyglądała ta degradacja, przeniesienie ze Stanów do Polski i co zgotowali dla bohatera jego współpracownicy w Polsce ;)
OdpowiedzUsuńNo na pewno nie jest to dla bohatera ani łatwe, ani przyjemne, z resztą nasi rodacy potrafią uprzykrzyć życie współpracownikom, co jest bardzo ciekawie pokazane. ;)
UsuńPrzyznam, że brzmi intrygująco, zwłaszcza, że ja nie miałam styczności z korporacją. Główny bohater też jest intrygujący.
OdpowiedzUsuńPo książce takiej jak ta możesz nie chcieć mieć styczności z żadną korporacją. ;)
UsuńRozbudziłaś moją ciekawość oraz wyobraźnię, a co za tym idzie? Muszę sięgnąć po książkę 'Master'. :) Dziękuję Ci ponownie za to!
OdpowiedzUsuńKsiążka przeczytana, mam podobne odczucia do Twoich.
OdpowiedzUsuńMnie przyciągnęło do tej książki. Polecam każdemu, nawet Ci co nie lubią takich pozycji - nie pożałują.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się po prostu, że cała książka opiera się trochę na panującej modzie na antybohaterów, moim zdaniem świetnie się też dzięki temu wybrania.
OdpowiedzUsuń