piątek, 12 grudnia 2014

N. K. Jemisin - "Mroczne słońce"

Minęło dziesięć lat, od kiedy plany szalonego księcia Eninketa zostały udaremnione, a Gujaareh trafił pod okupację Kisui. Uciśniony lud Miasta Snów z każdą chwilą ma jeszcze bardziej dość swoich ciemiężycieli, którzy pozwalają sobie na coraz więcej, otwarcie lekceważąc prawo i religię Gujaarehu. Nastroje społeczeństwa coraz bardziej kierują się w stronę buntu, a całą sytuację nakręca plotka, jakoby syn zabitego księcia i prawowity następca tronu zbierał wśród barbarzyńców armię, która ma mu pomóc odzyskać należną mu władzę. Jego dążenia popiera ponoć Hetawa, świątynia wiary w boginię snów Hananji, jednak kapłani mają obecnie większe problemy - w mieście panuje śmiertelna zaraza, która przenosi się przez sny, a nawet najsilniejsi i najbardziej doświadczeni słudzy Hananji nie są w stanie jej uleczyć..

Mroczne słońce to druga część cyklu Sen o krwi i w wielu aspektach posiada te same cechy, co pierwszy tom serii, Zabójczy księżyc. Ponownie lektura sprawiła mi niemało problemów - tekst pełen jest nazw własnych i określeń stworzonych przez autorkę, do których nie zawsze było łatwo się przyzwyczaić. Tym razem było mi jednak nieco łatwiej - spora cześć pojęć występowała już w poprzedniej książce z cyklu, nie musiałem więc ich zapamiętywać, a mając już pewne obycie z tymi słowami nauka nowych nie szła mi już tak opornie. Raz jeszcze problemem okazał się też glosariusz zamieszczony na końcu książki: podobnie jak ostatnim razem nie wszystkie zwroty wyglądają na wymagające tłumaczenia, gdy więc po zakończonej lekturze przeczytałem cały słowniczek, byłem zaskoczony jak wiele jest tam terminów, które nie zwróciły mojej uwagi podczas lektury.

 Tempo prowadzenia historii nie jest jednolite; niekiedy tekst bogaty jest w dynamiczne zwroty akcji, innym razem fabuła toczy się niespiesznie do przodu, przybierając raczej leniwy charakter. Idealnie współgra to z klimatem świata wykreowanego przez N. K. Jemisin - opowieść wciąga czytelnika swoim mistycznym klimatem, który w magiczny sposób przeplata rzeczywistość z mitami i legendami, a granica między jawą a snem jest znacznie rozmyta. Jednocześnie stale obserwujemy realne problemy związane z próbą odzyskania suwerenności przez Gujaareh.

 Jestem gotów pokusić się o stwierdzenie, że fabuła książki to nie jej najistotniejszy element - w moim odczuciu w znacznym stopniu na pierwszy plan wysuwała się kreacja świata. Autorka stworzyła rzeczywistość całkowicie odmienną od tej, która z reguły pojawia się w powieściach fantasy. Nie powinno to jednak nikogo dziwić - Jemisin nie czerpała inspiracji z kultury europejskiej, zamiast tego źródła jej natchnienia pochodziły z Afryki i Środkowego Wschodu, a w pewnym stopniu także z cywilizacji dawnych Indian. Możliwość obserwacji świata przez pryzmat kręgów kulturowych zupełnie odmiennych od tych, do których jestem przyzwyczajony, było dla mnie naprawdę cennym doświadczeniem. Szczególnie wyraźnie odznacza się w tej książce spojrzenie na erotyzm i seksualną sferę życia - zostały one o wiele bardziej nakreślone, niż miało to miejsce w Zabójczym księżycu. Mimo bardziej liberalnego niż kiedykolwiek podejścia do określonych spraw pewne przedstawione aspekty mogą lekko szokować, jednak wiele z nich zadziwia na swój świat sposób dojrzałą postawą.

Książki N. K. Jemisin są magiczne, to nie ulega wątpliwości. Nie twierdzę, że przypasują one każdemu czytelnikowi, do mnie jednak trafiły idealnie. Nie wiem, czy to zasługa otoczki legend i mistycyzmu, przemyślanej fabuły, czy po prostu wyraźnie przemyślanej kreacji świata (a może wszystkiego po trochu?), wiem jednak, że choć nie zawsze lektura Mrocznego słońca szła mi gładko i bez najmniejszych trudności, to nie żałuję nawet pojedynczej sekundy spędzonej nad książką. Autorka rzeczywiście pokazała, że wciąż w fantastyce można stworzyć coś całkowicie nowego i oryginalnego, przy okazji podając to czytelnikowi w naprawdę przyjemny sposób.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Business and Culture oraz Wydawnictwu Akurat.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (606 stron)

7 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze pierwszej części. Przemyślana fabuła mnie kusi, nie da się ukryć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza część mi się podobała, ale jakoś nie czuję potrzeby, żeby sięgać po kontynuację, więc chyba na "Zabójczym księżycu" skończę moją znajomość z cyklem Jemisin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka mnie do siebie nie przekonuje.

    Karlina W. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbym kiedyś przeczytała, to pewnie ze względu na klimat tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie słyszałam o tej serii, ale póki co jakoś niespecjalnie mam na nią ochotę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam Zabójczego księżyca, więc na początek sięgnę po pierwszy tom, ale nie ukrywam, że jestem do całej serii tak pozytywnie nastawiona, że nie wiem co zrobię, jeśli się zawiodę ^^ Ilość magii i wątków zachęca, aby wniknąć w lekturę i kompletnie odpaść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, bo potem to na mnie będzie, że źle poleciłem... ;/

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.