Stało się – dziś wieczorem bezpowrotnie pożegnamy 2019 rok. Pewnie większość z nas, niezależnie, czy wieczorem wyjdzie na imprezę, czy przed hucznym świętowaniem schowa się pod kocem, zrobi z tej okazji mniejsze bądź większe podsumowania. Zastanowimy się, co nam nie wyszło, a także – mam nadzieję, że przede wszystkim! – co wspaniałego przyniosło nam minione 12 miesięcy.
Kilka szczęśliwostek z mojego 2019:
- Naprawdę mocno "poszłam w kulturę". Choć wszystkie działania dość płynnie rozłożyły się w czasie, zebrane razem dały niezły wynik. Oprócz setki przeczytanych książek wreszcie zaczęłam regularnie czytać komiksy i opracowania o nich, żeby wyłapywać więcej nawiązań. Byłam na kilku koncertach i sztukach teatralnych, a także na dwóch konwentach, na których śmigałam na naprawdę ciekawe prelekcje. Zaczęłam na nowo interesować się historią filmu. Patrzę na to wszystko i nadziwić się nie mogę, czuję z tego powodu naprawdę dużą satysfakcję.
- Nie jestem pewna, czy odkryłam (nie pamiętam, kiedy się zaczęło), ale na pewno wdrożyłam Budzyńską, czyli metody zarządzania sobą w czasie prosto spod ręki Pani Swojego Czasu. Choć myślałam, że nigdy nie uda mi się spiąć tyłka i robić tego co do mnie należy efektywniej, krok po kroku zaczęłam robić postępy. W codziennej produktywności widzę olbrzymią różnicę, a w 2020 roku będę pracowała nad realizacją długofalowych celów, bo odraczanie gratyfikacji i ciężka praca to tematy całkowicie mi obce.
- Pierwszy raz w życiu pojechałam gdzieś całkiem sama. I to może brzmieć głupio, biorąc pod uwagę, że mam 27 lat, ale rzeczywiście nigdy dotąd nie zaliczyłam wyjazdu, na którym zarówno podróż, jak i czas na miejscu spędzałabym wyłącznie w pojedynkę. Toruń i Copernicon to było oczywiście w miarę bezpieczne (bo znane) środowisko, ale powolutku, pierwsze koty za płoty!
- Realnie machnęłam ręką na kilka znajomości, które mnie spalały. Na pewno znacie frazesy, że "nie jesteśmy zupą pomidorową, żeby nas wszyscy lubili" i żeby nie angażować się zanadto w relacje, które wydają się nie mieć żadnego sensu. To wszystko pięknie brzmi w teorii, ale w praktyce ciężko jest odpuścić, zwłaszcza jeśli mowa o osobach, które znamy dłużej niż miesiąc czy dwa. Mnie chyba w końcu udało się pogodzić z tym, że życie zmienia się na każdym kroku i nie wszystkie znajomości muszą być na zawsze.
A Tobie co się udało w 2019? Mam nadzieję, że miniony rok rzeczywiście był wspaniały, a 2020 będzie jeszcze lepszy, czego sobie i Wam życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.