środa, 15 marca 2017

Aneta Jadowska – „Akuszer bogów”


Jej świat nigdy nie należał do najbardziej uporządkowanych, ale przynajmniej zachowywał pewną stabilność. Po ostatnich wydarzeniach musiała się jednak pożegnać nawet z tym marnym pocieszeniem. To, co do tej pory brała za pewnik, legło w gruzach. Na domiar złego prawdę o sobie będzie musiała odkryć sama, wyruszając w niebezpieczną podróż do kolebki nordyckiej magii. Zagrożeń nie zabraknie, a pierwsze drzemie w niej samej…

Ten wpis miał pojawić się na blogu w Dzień Kobiet i zaczynać się od słów „naprawdę nie lubię postaci żeńskich”. Ostatecznie z pomysłu nic nie wyszło, ale słowo wstępu pozostaje jak najbardziej aktualne – zwykle negatywnie nastawiam się do książek o kobietach, bo rzadko spotykam takie bohaterki, które nie zostały wpasowane w najpopularniejsze schematy: rozpraszającą miłość, obezwładniające poświęcenie czy trudny los ofiary. Na szczęście istnieją wyjątki, a jednym z nich jest wykreowana przez Anetę Jadowską Nikita. Całkiem niedawno na rynku pojawiła się kontynuacja jej losów, a że Dziewczyna z Dzielnicy Cudów zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, koniecznie musiałam sięgnąć po kolejną część.

Co takiego ma w sobie ta zabójczyni, że należy do szacownego grona zachwycających mnie bohaterek? Oprócz oczywistych walorów w postaci siły, ciętego języka i względnej samowystarczalności, cieszy mnie stała możliwość odkrywania jej tajemnic. Nikita sama nie do końca rozumie, kim jest, więc czytelnik ma okazję wraz z nią rozwiązywać tę zagadkę. Podczas skandynawskiej podróży stopniowo pojawiają się kolejne fakty uzupełniające układankę, jednak napięcie dawkowane jest perfekcyjnie. Dodatkowo jako bohaterka nie ma tych zwyczajnych, oklepanych słabości, a to, co jest w stanie ją przestraszyć/wytrącić z równowagi, ma raczej charakter nemesis: widać wyraźnie, że sama Nikita jest częścią czegoś większego, czy tego chce, czy nie; czegoś, co zbyt często wymyka jej się spod kontroli.

Podkreślając tajemniczość głównej bohaterki nie sposób nie wspomnieć również o jej zawodowym partnerze, Robinie. Pozbawiony pamięci, ale władający potężną i wszechstronną magią mężczyzna stanowi zagadkę, której rozwiązanie kusi nas jeszcze bardziej, niż poznanie dalszych losów Nikity. Co ciekawe Aneta Jadowska udowadnia, że można postawić w jednym szeregu, ramię w ramię, postać męską i kobiecą, nie ujmując żadnej z nich wiedzy, doświadczenia i umiejętności. Bohaterowie świetnie się uzupełniają i – co ważne – nie ma między nimi romansu, a jedynie sympatyczna, pełna wzajemnych przytyków zależność, która daje książce dodatkowe elementy humorystyczne.

Kolejnym ważną zaletą zarówno Akuszera… jak i całego cyklu o Nikicie jest świat przedstawiony. Nie od dziś wiadomo, że Aneta Jadowska garściami czerpie ze wszelakich wierzeń, mitologii, religii, nauk magicznych i innych podobnych spraw, po czym wrzuca je do jednego kotła i bez skrupułów miesza. Nie inaczej jest tym razem: choć poruszamy się w kręgu magii nordyckiej (walkirii, berserków, wilkołaków), to ważną rolę w treści odegrają również bardziej uniwersalne elementy. Co ważne, w porównaniu do Dziewczyny z Dzielnicy Cudów mamy tu znacznie mniej opisów, na czym zdecydowanie zyskuje tempo akcji. Lekko przegadany pierwszy tom stanowił bardzo dobre wprowadzenie, natomiast część druga tylko uwypukla zasygnalizowane wątki i podkreśla najważniejsze elementy świata. Nie brak tu mocnych, brutalnych scen, zagrożenie od początku do końca dyszy Nikicie w kark, a poszczególnym bohaterom zdarza się popełniać błędy, za które przyjdzie im słono zapłacić. 

Nie mogę się pogodzić z komentarzami osób, które coś kiedyś usłyszały na temat cyklu o Dorze Wilk i teraz odrzucają również Nikitę jako bohaterkę kolejnego paranormal romance. Nic bardziej mylnego! Wspominałam już o tym w kontekście pierwszej części, a teraz powtórzę: książki o Nikicie są zupełnie inne. To opowieść dojrzalsza, lepiej przemyślana, bardziej wciągająca pod względem fabuły, mroczniejsza i ciekawsza od swojej starszej siostry. Mam wrażenie, że to historia przeznaczona dla zupełnie innego odbiorcy – Akuszer…, podobnie jak Dziewczyna z Dzielnicy Cudów, to pełnokrwiste urban fantasy, którego lektura daje bardzo dużo satysfakcji. 






Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non.




5 komentarzy:

  1. Zamierzam próbować w tym roku nowych gatunków, w tym urban fantasy. A że dość mocno liczę się z Twoim zdaniem, zastanawiam się nad tą pozycją. I podoba mi się, że główna bohaterka to silna i niezależna kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, czy książka przypadłaby Tobie do gustu. :)

      Usuń
  2. Bardzo fajna seria, chętnie sięgnę po kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Ja już czekam na dalsze pomysły autorki. :)

      Usuń
  3. Z reguły nie czytam takich książek, ale piszesz o niej tak zachęcająco...
    A i mnie zaczęły nudzić te bohaterki, co to im tylko miłość w głowie :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.