niedziela, 6 września 2015

Aneta Jadowska - "Wszystko zostaje w rodzinie", "Egzorcyzmy Dory Wilk", "Na wojnie nie ma niewinnych"


Każdy z nas ma jakieś literackie słabostki - gatunki, które pozwalają odreagować, czy serie, które uwielbiamy. Ja swojego faworyta w tej kwestii znalazłam stosunkowo niedawno. Choć na co dzień czytam różne książki, nie będę ukrywała, że najlepiej odpoczywa mi się przy tych mniej ambitnych - potrzebuję bohaterów, których pokocham całym sercem, nieskomplikowanej narracji i fabuły, która będzie potrafiła odciągnąć mój umysł od życia. Wiem, że to dość subiektywne kryteria, ale i wybór w tym względzie jest całkowicie "mój". A seria o Dorze Wilk w powyższe punkty wpasowuje się idealnie.

Choć myślałam, że ostatnie tomy pochłonę w tempie ekspresowym, wcale się tak nie stało - zupełnie nieświadomie dawkowałam sobie tę przyjemność, rozciągając w czasie przygodę z ulubionymi bohaterami. Nie miałam poczucia, że opowieści mnie nie wciągnęły, wręcz przeciwnie - z wielką radością odkrywałam kolejne historie, nawet jeśli łatwo mogłam się domyślić ich ostatecznego zakończenia.

Nie ma co się oszukiwać - im dalej zagłębiamy się w serię, tym wyraźniej widzimy rządzące nią schematy. Praktycznie każda książka zaczyna się (lub kończy) nagłym, burzącym spokój wydarzeniem, po którym Dora pakuje się w tarapaty. Aby z nich wybrnąć, uruchamia znajomości (tu pomogą jej wilki, tu wampiry, tu odwoła się do wsparcia piekielników...), po czym następuje mniej lub bardziej prosta droga do rozwiązania problemu. Oczywiście główna bohaterka i jej najbliżsi wychodzą ze sprawy bez szwanku (ups, wybaczcie spoiler, ale to chyba tak jak z Rywalkami - przecież już od pierwszej strony wiadomo, jaki będzie finał...), przeciwnicy dostają po tyłku i albo się nawracają, albo spotyka ich zasłużona, okrutna kara.

Brzmi koszmarnie, prawda? Jestem przekonana, że w przypadku wielu książek uznałabym to wszystko za wadę nie do przejścia i zarzuciłabym serię po drugim, no, może trzecim tomie. Ale nie w przypadku Dory Wilk. Wspominałam już o tym, że jest coś w klimacie, tematyce i bohaterach tego cyklu, co nie tyle każe mi przymykać oko na powyższe sprawy (przecież doskonale je widzę!), a raczej sprawia, że stają się one dla mnie zupełnie nieistotne. Dzięki lekkiej atmosferze, humorze bliskim mojemu i magicznej otoczce zapominam o całym świecie (a później przez telefon opowiadam Sylwkowi fabułę lub wysyłam mu fragmenty tekstu - biedny, biedny chłopak...).

Jeśli kogoś to interesuje - moim ulubionym tomem są Egzorcyzmy Dory Wilk - mimo tego, że w ostatnich częściach do głosu dochodzi sporo postaci, które szczerze uwielbiam (fenomenem jest tu objawienie Romana w ostatnim tomie), to atmosfera piekła, historia Baala i niekończące się słowne utarczki przemawiają do mnie najbardziej ze wszystkich opisywanych historii. Najmniej natomiast podobał mi się finał; raz, że historia nie za bardzo mnie wciągnęła, dwa - chyba spodziewałam się kilku innych rozwiązań. Do negatywnych odczuć na pewno swoje dorzucił też fakt, że sama na siłę rozwlekałam lekturę, przez co mogła mi się wydawać dużo bardziej nudna niż była w rzeczywistości.

Z jednej strony ciężko mi pogodzić się z faktem, że to już koniec, z drugiej jednak - wiem, że będę do tej serii wracała, bo wykreowany przez Anetę Jadowską świat mocno wrył się w moją głowę. Póki co z mieszanymi uczuciami czekam na Ropuszki i pierwszy tom serii o Szamanie. Nie przepadam za postacią Witkaca, ale dam mu szansę, bo gdzieś po cichu liczę, że ten klimat i humor, za które pokochałam cykl o Dorze, nie mogą tak po prostu zniknąć. W każdym razie chcę w to wierzyć.

9 komentarzy:

  1. Nie znam tej serii (nie jest to mój ulubiony gatunek), ale mam kilka innych, co do nich mam sentyment.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam tej serii, ale nie jest w moim czytelniczym guście ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie serią, którą czytam co jakiś czas, taką właśnie dla rozluźnienia, jest Trylogia Czasu. Historia, do której mam ogromny sentyment, choć teraz, gdybym ją przeczytała, pewnie nie wydałaby mi się tak niezwykła. ;)
    Serię Jadowskiej znam. Pierwszy tom przeczytałam z ciekawości i zauroczył mnie, choć trójkąt miłosny kolejny raz czytany, lekko irytował. Po kolejny tom sięgnęłam szybko, ale mnie rozczarował, tak pojawił się znany schemat, wyszli bez szwanku i tak zakończenie zachęcało do lektury, ale ja musiałam odpocząć. Pewnie kiedyś wrócę do książek, ale na razie mi się nie śpieszy, są lepsze. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej serii, ale też nie za bardzo mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Seria ta często jest chwalona, a ja niestety jej nie znam :( Ubolewam nad tym, bo na pewno wkręciłabym się w fabułę fantasy, lubię takie klimaty, a jeśli jeszcze łatwo nawiązać nic sympatii z bohaterami, to już w ogóle jestm na tak :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele słyszałam o autorce, każdy no każdy chwali, ja nie wiem kiedy to wszystko człowiek ma poznać i przeczytać :) ale z drugiej strony wstyd powiedzieć, że nawet jednej nie miało się w dłoni :):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już długi czas zastanawiam się nad tą serią. Trochę szkoda tej szablonowości, o której napisałaś, ale z drugiej strony widzę, że ta seria Tobą zawładnęła. Muszę się więc sama przekonać do niej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę popatrzeć, który tom jest pierwszy i ile ich w ogóle jest:) Bardzo dużo dobrego słyszałam o tej serii, więc nadszedł czas, aby się za nią rozejrzeć;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.