poniedziałek, 6 lipca 2015

Granie w parze #2 - Hanafuda

Dawno, dawno temu przyszedł nam do głowy pomysł na cykl, w którym będziemy opowiadali o grach dla dwóch osób. Było to w zamierzchłych czasach, a jakieś pół roku temu pojawił się nawet jeden odcinek. Później wszystko jakoś ucichło, nikt nie wie dlaczego, bo grać nie przestaliśmy ani na chwilę... Potrzebujemy rygoru. Powtarzalności. Przymusu. Tak zrodził się plan, by na Granie w parze przeznaczyć każdy pierwszy poniedziałek miesiąca. Zaczynamy od dziś, a na początek (drugi początek) opowiemy Wam o niepozornym dziele, które podbiło nasze serca.


Hanafuda to tradycyjna japońska talia, za pomocą której rozegrać można wiele różnych gier. 48 kart podzielonych jest na 12 zestawów odpowiadających kolejnym miesiącom - każdy z nich zdobiony jest grafikami związanymi z klasycznymi motywami zwierząt i roślin w kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni.


Zawartość pudełka:
48 kart do gry
6 kart pomocy (po 3 w dwóch rodzajach)
instrukcja w dwóch językach (polski i angielski)


Do gry przyda się także długopis oraz kartka bądź notesik - podczas rozgrywki będziemy często notować zdobyte punkty.

Jak wspomnieliśmy na początku, Hanafuda jest talią kart, której użyć można do rozegrania wielu gier. My stosujemy ją do dwóch wariantów: gry podstawowej oraz koi-koi.


Początkowy układ gry w obu wariantach.

Podstawowa gra

To najprostszy wariant rozgrywki. W podstawowym rozkładzie każdy z graczy otrzymuje po 8 kart i tyle samo odkrytych ląduje na środek stołu. Tura gracza wygląda następująco: wybiera on jedną z kart z ręki i jeżeli na środku stołu znajduje się karta należąca do tego samego zestawu (miesiąca), bierze on obie i kładzie przed sobą. Gdy są dwie pasujące karty, gracz musi wybrać jedną z nich, natomiast gdy na stole są trzy karty z jednego miesiąca, dopasowanie czwartej pozwala zdobyć je wszystkie. Jeśli natomiast karta należy do zestawu, którego nie ma na stole, jest ona dokładana do odkrytej puli. Następnie gracz odsłania wierzchnią kartę z talii i postępuje z nią tak samo, jak z tą, którą zagrał z ręki.

Runda kończy się, gdy każdy zagra ostatnią ze swoich kart - wówczas gracz podliczają punkty. Każda karta ma przypisaną wartość: te, które przedstawiają motywy zwierzęce lub symboliczne dają 10 czy nawet 20 punktów. Karty ze zwojami warte są 5 punktów, natomiast wszystkie pozostałe to blotki, warte jedynie 1 punkt. Gracz, który zdobędzie więcej punktów rozpoczyna kolejną turę.

Tradycyjnie rozgrywa się 12 rund. Po zakończeniu ostatniej podlicza się punkty zdobyte przez graczy - zwycięża ten, który osiągnął lepszy wynik.


Karty zdobyte przez gracza w wariancie koi-koi.

Koi-koi

Koi-koi to gra, którą w jednym aspekcie przyrównać można do popularnego w Polsce makao - mnogość wersji zasad, zarówno głównych, jak i opcjonalnych, jest naprawdę spora. Warto więc przed rozgrywką ustalić z których z nich chcemy skorzystać.’

Sama rozgrywka jest podobna do podstawowego wariantu: gracze ponownie będą zagrywać karty z ręki a następnie odkrywać kolejną z wierzchu talii. Tym razem jednak celem graczy będzie zbieranie określonych układów kart. Przykładowo może to być zestaw trzech niebieskich wstążek, układ dzik-jeleń-motyle czy 10 blotek.

Gracz, który podczas swojej rundy utworzył (lub wzbogacił) któryś z punktowanych układów, może zdecydować się zakończyć rundę i tym samym zainkasować punkty za posiadane układy, bądź też zdecydować się na kontynuowanie gry - daje to szansę na zdobycie większej ilości punktów, istnieje jednak ryzyko, że drugi gracz zdąży sam stworzyć jakiś układ. 

Zdobyte karty są jawne, a i samemu warto wiedzieć co się ma i do jakich układów można jeszcze dążyć - dlatego my zawsze segregujemy zdobyte karty według wartości punktowej i rozkładamy w ten sposób, by wszystkie były widoczne. Po 12 rundach podliczamy punkty - zwycięża ta osoba, która zdobyła ich więcej.


Przykładowa tabela wyników dla obu wariantów.
~*~

Co sądzicie o tej orientalnej grze karcianej? Musimy Wam się przyznać, że jesteśmy jej maniakami - liczba partii rozegranych przez ostatnie 3 lata spokojnie idzie już w setki, a gra wciąż trafia na stół (lub koc/łóżko/podłogę - gramy w nią absolutnie wszędzie). Rozgrywka jest w dużym stopniu losowa - wszak na każdą pełną kolejkę dwie zagrane karty są po prostu dociągane z talii - jednak w żadnym stopniu to nie przeszkadza. Dynamiczne tempo rozgrywki połączone z dużą ilością rund (zawsze rozgrywamy ich 12 w każdym wariancie) powodują, że każdy z graczy ma wiele razy szansę mieć zarówno korzystne karty, jak i po prostu słabe. Dzięki temu nie raz ostateczne wyniki okazywały się być zbliżone do siebie.

O ile podstawowy wariant gry opiera się na “tu i teraz” - gracze po prostu skupiają się na tym, co najbardziej opłaca się im w danym momencie - o tyle podczas partii w koi-koi wyraźnie widać strategiczny aspekt gry. Dużo tutaj kombinowania, planowania przyszłych rund, przewidywania posunięć drugiego gracza. W obu wariantach widać też pewne korzystanie z rachunku prawdopodobieństwa - niemalże cały czas pilnujemy jakie karty już spadły, co mamy na ręce i biorąc to pod uwagę staramy się zagrywać karty mające największą szansę na przyniesienie nam korzyści, albo też takie, które raczej nie podpasują przeciwnikowi.

Choć cała gra to zaledwie 48 kart, rozgrywka potrafi zająć niemało czasu.. Pełna partia (12 rund) w grę podstawową to z reguły około pół godziny. Koi-koi, jako że jest wyraźnie bardziej strategiczny, zajmuje nam do 60 minut. Rozłożenie kart wymaga troszkę miejsca, nie ma jednak tragedii - w podstawowy wariant zdarzyło nam się grać nawet w pociągu. Kolejna zaleta Hanafudy to jej prostota - zasady są naprawdę proste, a wartości i powiązania kart zapadają w pamięć już po kilku partiach. Sama gra jest też stosunkowo nieabsorbująca, można więc przy niej porozmawiać czy puścić w tle niewymagający film.

Z grą związany jest jeden szkopuł - jej dostępność. Talia Hanafudy jest w chwili obecnej całkowicie niedostępna w Polsce, nie ma jej w żadnym sklepie czy na portalach aukcyjnych. Jedyna opcja to zagraniczne portale, ale trzeba się wówczas liczyć z pewnym wydatkiem. Jeśli jednak kiedyś będziecie mieli okazję zagrać w Hanafudę - koniecznie z niej skorzystajcie!


Edit: Wiadomość z ostatniej chwili - niebawem dostępność Hanafudy znacząco wzrośnie! W sierpniu nakładem Wydawnictwa Trefl w sprzedaży pojawi się talia do tej wspaniałej gry! :) 

5 komentarzy:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej orientalnej grze. Zazwyczaj z mężem gramy tradycyjnymi kartami, więc jakaś odmiana się przyda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że pierwszy raz widzę te grę. Jest rewelacyjna!

    OdpowiedzUsuń
  3. O, widzę że nie jestem odosobniona jeśli chodzi o nieznajomość tej gry. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda spoko, ale ja swojej kobiety nawet do Monopoly przekonać nie mogę - sukcesem była gra w Farmera!

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie chętnie bym zagrała :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.