niedziela, 28 czerwca 2015

Emil Strzeszewski - "Ród"

Miasto - mikroświat, który chcielibyśmy utrzymać z dala od własnego życia, a jednak podskórnie czujemy, że jest bardzo, bardzo blisko. Miejsce zdegenerowania, rozkładu, zapomniane przez Boga i porządnych obywateli. Tu społeczność rządzi się swoimi prawami, którym najczęściej daleko do moralności, a ci, którzy do Miasta trafili, będą musieli skonfrontować się ze swoim życiem, trudnym losem i własną, prawdziwą, odartą z masek osobowością. Wielu nie przetrwa, jednak znajdą się i tacy, którzy wyjdą ze sprawy zwycięsko.

Książka podzielona jest na cztery części, z których każda jest w pewnym sensie osobną opowieścią - trafiamy w nowy moment czasowy, spotykamy inne postaci. Z drugiej jednak strony im bardziej zagłębiamy się w tekst, tym mocniej widzimy powiązania między poszczególnymi fragmentami, a to, co wydawało się strzępami, składa się w jedną historię, która tworzy względnie foremną całość. Niestety, cały proces przebiega bardzo wolno - przez prawie całą książkę mamy jedynie własne domysły, które w dodatku nie muszą okazać się słuszne. W moim odczuciu jakiegokolwiek napięcia czy oczekiwania zwyczajnie nie było, w dodatku akcja była bardzo nierównomierna - przez większość czasu niemiłosiernie się dłużyła, a gdy w końcu przyspieszała, trudno było nadążyć za galopującymi scenami i zmieniającą się sytuacją mało znanych bohaterów.

Muszę też przyznać, że mam duży problem z oceną merytoryczną tej książki, a to dlatego, że najzwyczajniej w świecie wielu jej aspektów nie zrozumiałam. Wśród opinii innych znalazłam sporo wskazań na rzekome odniesienia i rozbudowaną warstwę metaforyczną - niestety, nawet po dłuższym zastanowieniu nie odkryłam tego wszystkiego w poznawanym tekście. Podczas lektury miałam wrażenie (a może jedynie nadzieję?), że powieść będzie miała swoje drugie dno, jednak ja go nie odnalazłam; owszem, niezwykłości i tajemnic jest tu sporo, jednak ich konstrukcja całkowicie mnie odstrasza.

Kolejnym argumentem na nie był niestety język. W tekście znalazło się sporo potoczyzmów, które nie znajdują uzasadnienia w stylu wypowiedzi bohaterów czy czymkolwiek innych, są również błędy. Styl niski przeplata się z wyższym, co jest bardzo nieprzyjemne dla odbiorcy i bardzo ciężkie do oceny. Wiele zdań, które mają brzmieć mądrze i filozoficznie, gubi swój sens i staje się przysłowiowym "masłem maślanym"; przemyślenia ocierają się o frazesy i całkowicie tracą na wartości. Mnie czytało się to po prosu źle.

Z pewnością nie poleciłabym tej książki jako tekstu uniwersalnego. Potencjalny czytelnik powinien przede wszystkim mieć dużo cierpliwości i samozaparcia, a także odrobinę wyobraźni i chęci do poszukiwań drugiego dna. Odarta z nadziei na warstwę filozoficzną powieść staje się zwyczajnie nudna i przydługa (mimo niewielkiej objętości), choć zapewne znajdą się osoby, którym ten oniryczny, niejasny charakter tekstu się spodoba. Dla mnie przeszkodą była także sfera literacka. Niestety, przy złożeniu obu tych aspektów razem, otrzymujemy mieszankę, przez którą brnie się trudno, a której rozwiązanie nie przynosi należytej satysfakcji.





Za udostępnienie e-booka do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Genius Creations.

5 komentarzy:

  1. Ech, a liczyłem na coś dobrego. Już myślałem, że wyłączę kartę z recenzją i dorzucę do półki "Chcę przeczytać" "Ród" a tu pupa. :P No trudno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż tak? No to sama się za to zabieram zaraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie nic tu po mnie. Książka nie wydaje mi się wartą przeczytania pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne dzięki za opinię! Uwagi zanotowane! Pozdrawiam. ES

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.