środa, 11 lipca 2018

Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski – „Sztuka obsługi penisa”



Kiedyś bardzo chętnie sięgałam po wszelkiej maści książki seksuologiczne. Byłam głodna wiedzy i chętnie dowiadywałam się nowych rzeczy, tym bardziej, że przez wiele lat byłam pewna, że po skończeniu studiów właśnie seksuologiem zostanę. Niestety, po tym, jak kilkakrotnie trafiłam na, nomen omen, pozycje pełne banałów, zbędnych uogólnień i pseudowiedzy, na dłuższy czas dałam sobie spokój. I dopiero niezawodna Radzka przekonała mnie, że oto na rynku pojawiła się książka, dla której powinnam zrobić wyjątek.

Sztuka obsługi penisa to druga już rozmowa Przemysława Pilarskiego z Andrzejem Gryżewskim – seksuologiem i psychoterapeutą. W 29 rozdziałach panowie podejmują temat różnorodnych aspektów męskiej seksualności: od stosunku do własnych organów płciowych, poprzez pornografię i masturbację, aż do zadaniowości w seksie i wielu, wielu innych. Przy okazji obalają wiele stereotypów i wyjaśniają wszystko posiłkując się przykładami z gabinetu terapeuty.

Na wstępie chciałabym zwrócić uwagę, że panowie stanowią duet idealny. Ich rozmowa jest płynna, a poszczególne wątki bardzo dobrze się przenikają; nie ma zgrzytów, które zniszczyły już niejedną książkę-rozmowę, nie ma też żadnej nienaturalności. Rzeczowość i konkretność terapeuty czyni z tego tytułu książkę solidną, natomiast pisarski humor przyjemnie równoważy trudne tematy i nadaje tytułowi lekkości. Zaryzykuję stwierdzenie, że Przemysław Pilarski i Andrzej Gryżewski po prostu lubią ze sobą rozmawiać, a przynajmniej takie wrażenie odnosi czytelnik sięgający po efekt ich wspólnej pracy.


Niektórzy przyprowadzają do mnie swojego penisa tak, jak się przyprowadza psa do weterynarza: „Proszę, oto on. Niech pan go uzdrowi, a ja poczekam sobie na korytarzu.[s.10]


Punktem wyjścia dla całej opowieści jest mężczyzna stający u progu gabinetu seksuologa. Jaki jest? Czego się boi? Z jakim problemem przychodzi, a jaki ma rzeczywiście? Panowie z zaangażowaniem pochylają się nad typowymi przekonaniami, które sprawiają, że mężczyznom tak trudno jest prosić o pomoc i dokonywać skutecznych zmian. Rozprawiają się z najpopularniejszymi stereotypami, rozwiewają najczęściej deklarowane obawy i starają się zidentyfikować rzeczywiste źródło problemów. Wskazują, z czego wynika męskie przeświadczenie o tym, że z trudnościami powinni radzić sobie sami albo całkowite odcięcie od faktu, że mogą one mieć psychiczne podłoże.

Kolejne rozdziały również niosą za sobą wiele cennej wiedzy na temat męskiego podniecenia (i przy okazji wielu nietypowych bodźców, które mogą do niego prowadzić), fantazji erotycznych, zmian, które zachodzą w organizmach panów na przestrzeni lat, a nawet endokrynologii, która bywa źródłem wielu konfliktów domowych, bo przecież słynne, męskie zasypianie po seksie to nic innego jak efekt działania odpowiednich hormonów. Mimo że znajdziemy tu dużo bardzo konkretnej wiedzy, jest ona przekazana w przyjazny i lekki sposób. Książkę czyta się na tyle płynnie, że nie trzeba robić przerw między kolejnymi rozdziałami.


Nikt do mnie nie przyprowadza tak często swoich partnerek, jak zwolennicy prawicy. Że ona w ogóle seksu nie uprawia, że nie ma żadnych pomysłów itp. Po czym, kiedy pracujemy i te pomysły się u niej pojawiają, to słyszę: „Panie Andrzeju, nie o takie rezultaty mi chodziło! To jakiś skandal, żeby kobieta sama się dopominała, że chcę współżyć!”[s.141-142]


Sztuka obsługi penisa to nie tylko męski seks. Panowie poświęcają wiele miejsca i uwagi roli mężczyzny w relacji, a gdzieś między wierszami również seksualności kobiet. Duża część problemów pokazana jest w kontekście relacji, widać wyraźnie zależność, jaka zaszła między obojgiem partnerów. W każdym miejscu podkreślana jest złożoność i indywidualność poszczególnych przypadków.

Moim zdaniem Sztuka obsługi penisa to książka bardzo ważna, głównie ze względu na to, że na dyskusje o męskiej seksualności brakuje miejsca w przestrzeni publicznej. Wiele mówi się o tym, że to kobiety musiały (i czasami nadal muszą) walczyć o wyrażanie siebie w seksie, a tymczasem to o nich pisze się poradniki i tworzy programy, podczas gdy "męskie sprawy" skutecznie się przemilcza. A tymczasem panowie również żyją pod ciągła presją – panuje przekonanie, że muszą być zawsze sprawni i gotowi, by stanąć na wysokości zadania. Z nimi również nikt o seksie nie rozmawia, a informacje, do których sami docierają, powodują jeszcze większe kompleksy.

Czy polecam tę książkę? Absolutnie! Mężczyznom, bo jestem pewna, że wielu z nich będzie zaskoczonych, czytając o tym, jak powszechne są niektóre problemy i że ich rozwiązanie czeka tuż za rogiem. Z kolei kobietom, żeby zrozumiały, że nie tylko one żyją pod presją, a swoich ukochanych traktowały z odpowiednią dozą empatii i wrażliwości. Obie płcie skorzystają też na świadomości, jak wielką rolę odgrywa solidna edukacja seksualna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.