niedziela, 20 marca 2016

Joan Didion – „Rok magicznego myślenia”


Kiedyś zjawiska takie jak śmierć i żałoba były głęboko zakorzenione w naszej kulturze – w wielopokoleniowych, zwartych rodzinach, wśród mniejszych społeczności każdy miał w swoim życiu okazję do zmierzenia się z tematem umierania. Nie oznacza to bynajmniej, że łatwiej było sobie z tym poradzić, większa była jednak świadomość nieuchronności toku naszego życia. Jako osoba mierząca się z lękiem przed śmiercią żałuję czasem, że nie urodziłam się w kulturze, w której czci się duchy zmarłych, bo mam wrażenie, że tam łatwiej jest uwierzyć i ukoić nerwy, a cała nasza droga nabiera zupełnie innego znaczenia. Tym chętniej sięgam po teksty, które oscylują gdzieś w temacie, pomagają się oswoić i dają cień nadziei na odnalezienie przeżyć, myśli i problemów podobnych do tych, które sama gdzieś tam w środku mam.

Rok magicznego myślenia to opowieść niezwykła w swojej zwyczajności. Joan Didion na kartach swojej książki próbuje odzwierciedlić to, co działo się w jej głowie w bardzo trudnym okresie życia, gdy najpierw rozpoczęła się wielomiesięczna walka o życie jej córki, a w jej trakcie niespodziewanie zmarł mąż autorki. Nie można jednak powiedzieć, że to książka o śmierci – to byłoby bardzo krzywdzące zarówno dla autorki, jak i jej opowieści. Didion uzewnętrznia się przed czytelnikiem i ubiera w słowa szeregi własnych przeżyć. Muszę przyznać, że czytałam sporo – naukowych i nie – tekstów na temat procesu żałoby, ale ten wydał mi się najbardziej autentyczny. Czytelnik musi zmierzyć się z chaosem myśli, które się tu pojawiają, bo autorka nie bawi się w sztuczne ich porządkowanie. Znajdziemy tu wiele wątków i musimy stale podążać za tokiem myślenia bohaterki, aby nie zgubić się w obrazach, interpretacjach i myślach, które bardzo łatwo mogą nam umknąć. Moim zdaniem taka forma świetnie odzwierciedla chaos, jakim jest życie osoby, która tak nagle doświadczyła tak dotkliwej straty. Poczucie winy miesza się tu z lękiem, wspomnienia napędzają żal. Życie z jednej strony uparcie chce toczyć się swoi stałym rytmem, z drugiej zaś – ten rytm tak bardzo odbiega od dawnego, ustalonego, skoro nie uwzględnia najbliższej osoby. Psychika pragnie ukojenia, poszukuje wsparcia, jednak nikt nie może jej go dać, bo od pewnego punktu człowiek musi sam zmierzyć się ze swoim umysłem. To wielki trud i ciężka praca, zjawisko nie do ogarnięcia dla osoby, która nigdy go nie doświadczyła.

Dla nas, książkoholików, powieść Didion niesie jeszcze jedną wartość. Z wielką przyjemnością czytałam, w jaki sposób autorka – żona pisarza, dziennikarka, osoba, w której życiu zawsze było słowo – opisuje i analizuje teksty literackie. Nowy poziom wrażliwości, jaki zyskała dzięki trudnym przeżyciom, pozwolił jej przyjrzeć się głębiej zarówno książkom męża, jak i poezji i prozie tworzonej przez innych ludzi. Choć możliwość ta wyrosła z cierpienia, bardzo przyjemnie było móc obserwować tok myślenia drugiego człowieka, który łączy fakty, interpretuje i odnosi wszystko do swojego życia; trochę tak jak wtedy, gdy po zawodzie miłosnym ma się wrażenie, że wszystkie zespoły rockowe śpiewają ballady właśnie o nas. Wydaje mi się, że takie odniesienie pozwala radzić sobie w trudnych chwilach i zrozumieć, że wiele osób przeżyło to samo co my, w dodatku udało im się jakoś z tej trudnej sytuacji wyjść.

Rok magicznego myślenia jest podobno wymieniany jako jedna ze stu książek, które trzeba przeczytać w życiu; myślę, że na mojej liście również by się znalazł. Choć pozornie to opowieść jakich wiele, naprawdę pierwszy raz spotkałam się z takim ujęciem żałoby. Autorce udało się zachować autentyczność, spójność i jasność przekazu, choć z pewnością nie było łatwo ubrać w słowa tego, co działo się w jej życiu, umyśle i w emocjach. Dla mnie lektura była wspaniała i będę o nie pamiętała jeszcze bardzo, bardzo długo. Serdecznie polecam.





Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.

3 komentarze:

  1. Ojej, nie słyszałam o tej książce, a widać, że BARDZO zasługuje na uwagę. Ma i moją! :)

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na co dzień nie myślimy o śmierci i spychamy tę płaszczyznę głęboko w podświadomość. Interesująca publikacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również nie słyszałam o tej książce, ale ze względu na jej zawartość odznaczam, że chcę przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.